O mnie

Jestem żoną i dobrze mi z tym :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świątecznie

Powoli finiszujemy , ostatnie porządki , prezenty gotowe do transportu (chociaż ten najpiękniejszy  , wymarzony noszę pod sercem) gotowanie nas minęło bo Wigilię i pierwszy dzień Świąt spędzamy u rodziców M . Rodzice natomiast idą do brata. Choina stoi już od tygodnia , dekoracje też już są . Zaraz utknę nad deską , i zacznę prasować ubrania na Święta . Pierwszy raz w życiu spędzam Wigilię poza domem ( naszym lub babci ) jakoś tak mi  dziwnie , niby to tylko wioska dalej , ale inne potrawy , zwyczaje , zobaczymy .


Życzę Wam Wszystkim , zdrowych , radosnych , spokojnych Świąt Bożego Narodzenia ,
spędzonych w gronie najbliższych .



P.

czwartek, 19 grudnia 2013

Powizytowo

Na USG wyszło nam 12 tyg. +6 dni , wszystko jest w porządku , dzieciątko bardzooo ruchliwe , gdy doktor chciał fotkę zrobić zaczęło machać sobie rączkami przed buzią :) Potem była już "pokazówka" , pięknie pokazało rączkę zaprezentowało wszystkie 5 paluszków , potem zobaczyłam słodkie udeczko i stópkę . No bajka :)) Na rozpoznanie płci niestety jeszcze za wcześnie . Może 9.01 na następnej wizycie ? Zabrałam do lekarza mój wypis ze szpitala ze wszystkimi wynikami , pooglądał , niektóre pospisywał do kartoteki . Zasugerował mi , abym zadzwoniła i popytała , bo jeśli mam zdiagnozowane RZS to jest opcja , że badania prenatalne będę miała refundowane , zobaczymy jak to wyjdzie , z tymi do 14 tygodnia to nie wiadomo , czy wyrobimy finansowo i czasowo , ale na następne pojedziemy już na 100 %.
A co poza tym ?
Chata prawie ogarnięta , jutro jeszcze ostatnie prace , pierniczenie zakończone zostało tylko podekorować wypieki . mamy już wszystkie prezenty , ba ,nawet już zapakowane , co cieszy mnie niezmiernie bo ostatnio chodzenie po sklepach najzwyczajniej w świecie mnie męczy .

poniedziałek, 16 grudnia 2013

I ' m back

Pobyt w szpitalu zaliczony :) Wróciłam w sobotę ok. 11 rano . Nie meldowałam się szybciej bo musiałam trochę się oganąć i odespać ( obchód o 7 rano to dla mnie zdecydowanie za wcześnie ;P ). Wedle pierwszej wersji miałam w szpitalu zostać do 19 grudnia ... :/ jednak gdy okazało się , że jestem w ciąży lekarz od razu powiedział mi , że w grę wchodzi tylko diagnostyka , bo żadnych zabiegów ani leczenia zastosować nie mogą szczególnie na tak wczesnym etapie ciąży. Zrobiono mi masę wyników z pobranej krwi , wymaz z gardła , USG tarczycy , jamy brzusznej i stóp.
Diagnoza : Reumatoidalne Zapalenie Stawów ( RZS) . Na dzień dzisiejszy nie ma na to świństwo leku , można to jedynie zaleczyć i mieć spokój na jakiś czas a potem choroba znów wróci , w bardziej lub mniej zaawansowanym stopniu . Teraz muszę być pod stałą opieką poradni reumatologicznej , lekarz zasugerował , że ok 4-5 miesiąca ciąży można by wprowadzić lek o nazwie Metypred , ale gdy sobie trochę więcej o nim poczytałam , doszłam do wniosku , że na leczenie zgodzę się dopiero po porodzie , jest to lek sterydowy i może zagrozić dzieciaczkowi , a tego bym sobie nie darowała , męczę się już pół roku to jeszcze drugie pół wytrzymam . To tyle jeśli chodzi o chorobę.
Samopoczucie (nie chwaląc)  bardzo dobre , apetyt wrócił , mdłości i senność minęły , mam duuużo energi :) W czwartek stuknie nam 13 tc , mam też wizytę u ginekologa.
Zabrałam się za świąteczne porządki , podczas mojej nieobecności rodzice umyli mi okna i wyprali zasłony i firanki , ja poprasuję i powieszę i ogarnę chatę . Jutro natomiast zaczynamy pierniczenie :)


P

czwartek, 5 grudnia 2013

Co nowego

Mama wróciła ze szpitala , na razie była tam 2 dni , bo pobierali jej wycinek , za ok 2 tyg. będą wyniki a po nowym roku czeka ją dłuższy pobyt . Do mnie dziś zawitała listonoszka z zawiadomieniem , że 9 grudnia mam się zgłosić do szpitala w Ustroniu . Tak więc jutro ostatnie zakupy , w sobotę rodzinna imprezka , w niedzielę pakowanie a w poniedziałek w drogę . Nawet dobrze , że tak się złożyło , bo do końca roku będę miała to już z głowy.
Mąż od poniedziałku pracuje już w nowym miejscu , na razie wszystko ok . oby tak dalej .
Dziś zaczęliśmy 11 tc , samopoczucie dobre , wymiotów brak , apetyt w miarę ok .

P

czwartek, 28 listopada 2013

10 tc

  Dziś stuknęła nam 10 :) Godzinkę temu wróciłam od ginekologa .Karta ciąży założona , mama zważona , ciśnienie też zmierzone  Fasolek ma się dobrze ma już 33.4 mm , widziałam rączki , nóżki , główkę , jestem w szoku jak w ciągu 3 tygodni wszystko się zmieniło , na ostatnim badaniu było widać no dosłownie Fasolkę a dziś to już maleńki człowieczek . Lekarz mnie zbadał , plamienie było tylko jednorazowym incydentem , nie spowodowało żadnych zmian , szyjka ok , więc nie ma powodu do niepokoju , mam funkcjonować normanie ale się oszczędzać , doktor wyraźnie powiedział ,  bez żadnych porządkowych szaleństw przed świętami . Kolejne L4 do 19.12 , wtedy też mam następną wizytę.Wyniki też dobre Wr , odczyn Coombsa - ujemne , toksoplazmoza IgG , IgM - nieobecne . Gr krwi 0 Rh + . Doktor polecił mi też zrobić między 11 a 14 tc badania  prenatalne. Poważnie się nad nimi zastanawiamy , nie chodzi nam o ładne zdjęcia ani film , tylko o ew. wykrycie wad rozwojowych . Byłyście na takich badaniach , jedne znajome polecają , a inne twierdzą , że to tylko nabijanie kieszeni lekarzom .
Moje samopoczucie też jest lepsze , przez 3-4 dni apetyt w miarę dobry , potem 2 dni jadłowstrętu i tak w kółko , ale lepsze to niż ciagły brak apetytu. Mam natomiast drobne problemy ze snem , wieczorem jestem padnięta , kładę się zasypiam  automatycznie , budzę się ok. 2-3 w nocy potem 2 godziny bezsenności ,a potem jak zasnę to nie można mnie wyszarpać z łóżka wołami :)



P

czwartek, 21 listopada 2013

O apetycie

a właściwie to jego braku ... przyzwyczaiłam się już do tego , że praktycznie od miesiąca nic mi nie smakuje , nic ładnie nie pachnie , ale ostatni tydzień jest tragiczny . Zaczęło się od soboty , przyszli znajomi , zamówiliśmy pizzę ( jakieś 2 mc-e temu pochłonęła bym pół na luzie ) teraz musiałam się przenieść do innego pokoju bo nawet czuć ani patrzeć się nie mogłam . W niedzielę wybraliśmy się na rodzinny obiad do restauracji , rosół nie , mięso z kluseczkami i sosem też nie , tylko trochę poskubałam . Jestem głodna , burczy mi  w brzuchu zaczynam coś jeść kilka gryzów i jest mi niedobrze a jedzenie zaczyna mi się "cofać" , głód natomiast zostaje :/ Od 3 dni "jadę" na Monte , Danonkach i bananach  , czasami uda mi się wmusić pół bułki czy rogala z masłem , w porywach wypić kubek kakao . Martwię się , bo wiem , że za niedługo Fasolka zacznie pobierać pokarm , a ja nie mogę zjeść nic wartościowego .
Trochę schudłam , gdy zaszłam w ciążę ważyłam ( aż wstyd przyznać :/) 73 kg przy wzroście 163 cm , teraz waga spadła do 69,7 kg , ostatni raz ważyłam tyle pod koniec technikum . Wagą aż tak się nie martwię , bo nie jest to jakiś drastyczny spadek , i wiem , że dużo kobiet tak ma .
Czy u Was też tak było z apetytem ? Porozmawiam o tym z lekarzem na następnej wizycie , nie chcę histeryzować ale z drugiej strony lepiej chyba dmuchać na zimne .
We wtorek byłam pobrać krew bo gin zlecił kilka badań gr. krwi , Wr , Hbs , badanie na toksoplazmozę i o. coombsa , miejmy nadzieję , że wszystko wyjdzie dobrze .


P

poniedziałek, 18 listopada 2013

Wielkie uffff

Melduję się . Plamienie ustało , już w ten sam dzień późnym wieczorem , było zdecydowanie mniejsze , a w sobotę rano minimalne ilości na papierze. Wszystko dobrze się skończyło. Wystraszyliśmy się konkretnie , biedny tata pół nocy spać nie mógł bo czuwał . Tej samej nocy miałam okropny sen , obudziłam się przerażona. Kanapa rozłożona , od 2-ch dni zalegam , gdy się zmęczę zaczyna delikatnie mnie pobolewać brzuch . Mąż zadeklarował , że on w soboę podłogi pozmywa , ja co najwyżej zetrę kurze i pranie nastawię. Teraz muszę odpoczywać .
Z pracą M teź ok. był zawieźć CV do tej nowej , teraz  tylko kwestia w miarę bezbolesnego i kulturalnego rozstania się z obecnym szefem , a znając życie to będzie trudne.
Jeśli zaś chodzi o mamę , tu jest  gorzej. Czeka ją operacja , konkretnie usunięcie macicy. Mama , już oswoiła się z tą myślą , nadal się boi  , bo to normalne , ale jest już trochę spokojniejsza bo wie co ją czeka.



P

piątek, 15 listopada 2013

Wystraszona

Przy wizycie w wc zauważyłam jakąś ciemno-brązową wydzielinę na papierze ... szybki telefon do ginekologa , obserwować , jeśli nie ustanie i nie daj Boże pojawi się krew mam się zgłosić na oddział . Nic mnie nie boli , nie kłuje w brzuchu . Wystraszyłam się .


P

środa, 13 listopada 2013

8 tc

Wczoraj dumnie wkroczyliśmy w 8 tc , samopoczucie w miarę ok. nudności troszkę mniejsze , wymiotów na razie brak . Odstawiłam witaminy , zażywałam Pharmaton Matruelle , za każdym razem gdy wzięłam tabletkę , obojętne czy na czczo , czy po śniadaniu , po obiedzie a nawet w trakcie kolacji , było mi mega nie dobrze , jakoś tak gorzko w przełyku , i cały czas czułam posmak tych witamin na języku . Poczekam , aż minie szalony czas wymiotów i nudności i spróbuję do nich wrócić a jeśli będzie bez zmian to wypróbuję jakieś inne . Póki co witamin dostarczam sobie w postaci owoców i warzyw oraz soczków Tarczyn :)
We wtorek byliśmy z mężem zawieźć moje skierowanie do szpitala , w ciągu 2-ch tygodni dostanę listownie wiadomość kiedy mam się zgłosić , ale szybciej niż w styczniu nie ma na co liczyć .

Dziś odbył się pogrzeb Laury. Smutniejszego nie przeżyłam nigdy. Tłum ludzi , koleżanki i koledzy ze szkoły z laurkami i białymi różyczkami , a po środku mała , biała trumienka . Słowa mamy " Bóg "wypożyczył" nam dziecko, a teraz oddajemy mu go z powrotem". Do teraz smutek ściska mnie za gardło.

Ostatni czas jest dla mnie troszkę nerwowy . Mąż zmienia pracę , a ostatnio spadła na nas jeszcze jedna zła wiadomość , dokładnie 2 dni przed urodzinami moja mama otrzymała wyniki cytologii ... już raz coś wyszło nie tak ( ale lekarz stwierdził , że to dlatego , że w ten sam dzień dostała @)  tym razem dostała wiadomość , że ma się zgłosić na badanie konkretnie na kolposkopię , z tego co udało nam się dowiedzieć , to zlecają je gdy "coś" znajdą , w celu ustalenia czy to coś złego czy nie . Staramy się myśleć pozytywnie , ale cały czas gdzieś z tyłu głowy mam jakieś dziwne lęki .

Miejmy nadzieję , że wszystko dobrze się skończy i jak najszybciej wyjaśni .


P

sobota, 9 listopada 2013

9.11.2013

To miał być zwykły dzień , taki jak cała masa innych w roku ... a jednak nie jest . Przed chwilą otrzymaliśmy wiadomość , że zmarła córka naszych znajomych . Miała 9 lat . Pisałam o niej tu kiedyś , walczyła dzielnie , ale po kolejnej chemii znacznie się pogorszyło i dziś w nocy odeszła . Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić , co w takiej chwili czują rodzice ....


Była , a dziś już jej nie ma .
Śpij spokojnie Aniołku.

Laura



czwartek, 7 listopada 2013

Coś pięknego !

Usłyszałam bicie serca naszego Dziecka ! Od razu zaszkliły mi się oczy :)  Ogólnie z Fasolkiem wszystko ok. ma 10,4 mm , ciąża umiejscowiona prawidłowo , data porodu tak mniej więcej 23-25 czerwca .
Samopoczucie znacznie lepsze niż wczoraj , przespałam temat , doszłam do wniosku , że pojadę , zostanę ile trzeba będzie , niech porobią mi te badania i tyle , w końcu wieki mnie tam trzymać nie będą , we wtorek zatem kierunek --> Ustroń i zobaczymy co dalej . Dostałam od ginekologa L4 ,w sobotę idę ostatni raz do pracy , szefowa już wie , powiedziała , że to dobrze , bo w sklepie zimno , nadźwigać się trzeba , a teraz gdy wie, że mnie już nie będzie może spokojnie szukać kogoś na zastępstwo . Ja tez jestem spokojniejsza , bo nie ma strachu , że wstanę rano z kiepskim samopoczuciem i jak ja wytrzymam w pracy . Teraz mogę odpoczywać i nie martwić się na zapas .

Dziewczyny powiedzcie mi miałyście w ciąży jakieś przeczucia czy nosicie pod sercem chłopca czy dziewczynkę ? Nie ma to dla nas , znaczenia , czy będzie on czy ona , ważne by było zdrowe , jednak ostatnio łąpię się na tym , że mówię o dziecku w męskiej formie :)



P

środa, 6 listopada 2013

Jest źle ...

Czuję się okropnie , wymioty , osłabienie , ostatnio gdy podnosiłam towar w pracy bolał mnie dół brzucha :/ ale to wszystko nic ... Dosłownie przed chwilą wróciłam od reumatologa . Dostałam skierowanie do szpitala w Ustroniu . Oprócz zapalenia rozcięgna podeszwowego o którym wiem , mam zapalanie ścięgna Achillesa , oraz 2 stawów w prawej stopie ( stąd opuchlizna na palcach ) , nie można jeszcze wystawić konkretnej diagnozy , ani powiedzieć jak to leczyć i czy da się to wyleczyć , coś więcej będzie wiadomo gdy w szpitalu zrobią mi konkretne badania . Ze względu na ciążę , nie mogą mi podać żadnych tabletek , zrobić prześwietleń itp . Nie pozostaje mi nic innego , jak poprosić jutro ginekologa o L4 ( co i tak miałam zamiar zrobić , bo nie daję rady w pracy , tak źle się czuję ) i zacząć leczyć moje nieszczęsne stopy . Jestem załamana , wszystko akurat teaz gdy jestem w ciąży . Wyję już od godziny :( Mąż załatwia wolne na wtorek i jedziemy do tego szpitala popytać kiedy  w ogóle jest szansa , żeby mnie przyjęli . Najgorsze jest to , że "leczę" tę nogę już poł roku .... i żaden "specialista" nie wpadł na to , by wysłać mnie do reumatologa , dziś już mogło by być po wszystkim , a teraz gdy powinnam się skupić na naszej Fasolce , muszę najpierw wyleczyć siebie . Miejmy nadzieję , że jutro  z dzidziusiem wszystko będzie ok , że serduszko będzie biło , że zarodek będzie już ładnie widać . Mam też nadzieję , że gin okaże się ok i da mi L4 .

Odezwę się jutro po wizycie . Trzymajcie kciuki , za mnie , za nas , bo czasami brakuje mi już siły .


P

środa, 30 października 2013

Pomożecie ? ;)

Na początku troszkę o samopoczuciu . Mdłości na razie minęły , ale w razie W mam zapas owoców i jogurtów :)  Gardło już nie boli , ale za to mam straszny katar i przypałętał się jakiś kaszel . Wg. polecenia Pani farmaceutki , stosuję syrop Stodal , a do nosa aplikuję 100 % roztwór wody morskiej , powoli bo powoli ale zaczynam czuć się lepiej . Jutro idę do pracy , bratowej coś wypadło i wzięłam jej zmianę , zamierzam powiedzieć szefowej o ciąży , stwierdziłam , że im szybciej się dowie tym lepiej , a lepiej , żeby dowiedziała się odemnie , niż z jakiegoś innego źródła . Więc trzymajcie kciuki :)
A teraz wracając do tytułu dziewczyny możecie polecić jakieś dobre kremy przeciw rozstępom ? Byłam dziś w drogerii a tam 30 rodzaji kremów , a nie chcę brać na chybił trafił . Wiem , że to może za szybko by  myśleć o rozstępach , ale wiem , że mam do nich tendencję ( jakieś 2 lata temu sporo przytyłam i zrobiły mi się na udach i biuście ) . Dlatego chciała bym zadbać o to  za wczasu , wiem , że na pewno ich nie uniknę ale może da się je jakoś zminimalizować .


P

sobota, 26 października 2013

Melduję się :)

Emocje już opadły , przyzwyczailiśmy się do myśli , że zostaniemy rodzicami . Powiedzieliśmy jak na razie rodzicom i rodzeństwu . Nie chcę na razie mówić reszcie rodziny , przynajmniej do następnej wizyty ,gdy zobaczę zarodek ( bo ostatnio było już coś widać ale ledwo , ledwo ) i usłyszę bicie serduszka  .
Samopoczucie . Poranne zawroty głowy i mdłości . Lekki ból w dole brzucha , coś jak przed @ tylko zdecydowanie mniej intensywnie . Brak apetytu , do śniadań i obiadów się zmuszam , bo wiem , że jeść muszę . Najbardziej "wchodzą mi" owoce ( szczególnie kiwi ) , serki Danio , jogurty , suche bułki :P . Kawę odstawiłam , i tak piłam raczej mleko z kawą niż kawę z mlekiem , ale teraz ma dla mnie dziwny posmak ...  przerzuciłam się na kakao lub herbatę z miodem . Mam straszne wahania nastroju , stałam się płaczliwa :P Często che mi się siusiu , a spać mogła bym bez końca . Drażnią mnie też niektóre zapachy .
Leki . Na tarczycę bez zmian , mam zażywać te które miałam . Dodatkowo ginekolog kazał kupić witaminy dla kobiet w ciąży i dalej łykać kwas foliowy .

Łapie mnie przeziębienie :/ Zaczęło się od drapania w gardle wg. zaleceń kupiłam Tantum Verde w sprayu , a od wczoraj przypałętał się kaszel . Walczę domowymi sposobami , jeśli w przyszłym tygodniu nie będzie lepiej to pójdę do lekarza . 2 listopada wracam do pracy a nie chciała bym być chora , w sklepie mamy zimno więc mogła bym się doprawić a tego bym nie chciała .


P

czwartek, 24 października 2013

JEST !!!!!

Potwierdzone ! Jestem w 5 tyg. ciąży ( wg. USG bo ja sierota zapomniałam zapisać datę wrzesniowej @ ) . Wszystko wygląda dobrze . Następna wizyta za 2 tygodnie .

Jesteśmy prześzczęśliwi !
Będę MAMĄ ! - ajjj jak cudnie to brzmi :)))

Dziękuję za wszystkie kciuki .

Pozdrawiamy P+M + ???? ;)

Ps. Jak ochłonę to napiszę coś sensowniejszego .

wtorek, 22 października 2013

Krótko

Trzymajcie kciuki , w czwartek o 17.20 czeka mnie bardzo ważna wizyta u lekarza , obym wyszła z niej szczęśliwa i mogła Wam przekazać dobre wieści ;)))


Ps.
Z nogą trochę lepiej , dostałam skierowanie do reumatologa ...


P.

wtorek, 8 października 2013

Igła w nogę i miesięczne L4...

to efekty piątkowej wizyty u ortopedy . Dowiedziałam się , że mam płaskostopie , bardzo źle chodzę ( od pół roku praktycznie cały czas po palcach ) i zapalenie rościęgna podeszwowego ( ostrogi jeszcze nie ma ale jest to kwestią czasu ) . Muszę nogę rościągać , masować , jak najmniej chodzić . Dostałam już jeden zaszczyk w piętę , 18 jadę po drugi . W miejscu do którego został podany lek bólu juz nie ma , został jeszcze z drugiej strony pięty . Na kontroli poinformuję o tym lekarza , może teraz poda mi lek w 2 miejsca . Ogólnie wszystko powoli zmierza w końcu ku dobremu :):)
Od wczoraj zalegam na kanapie z nogą na poduszce , rodzice bardzo mi pomagają , przynoszą zakupy , mama pomaga w sprzątaniu , gotuje obiady . Czasami jest mi głupio , ale obiecuję sobie , że jak już noga wydobrzeje to się im za wszystko odwdzięczę .


P

poniedziałek, 30 września 2013

Co słychać

Mężowy urlop dobiegł końca , o swoich wolnych 7 dniach nawet już nie pamiętam .
Klatka schodowa prawie wykończona ( tak , tak u nas urlop = remont , no ale przy pracy M inaczej nie da rady ) , po drodze były jeszcze urodziny M .
Byłam u lekarza w sprawie mojej tarczycy , mam niedoczynność , dostałam tabletki ( słabe , bo problem nie jest jakiś mega poważny ) . Kontrola za 3 miesiące .
Z nogą dalej jeżdżę na zabiegi , nie jest jakoś wybitnie lepiej ale też nie jest gorzej , wszyscy mówią , że to dłuuugie leczenie , pozostaje mi uzbroić się w cierpliwość . Jeśli ( tfu , tfu ! odpukać ! ) po 2 czy nwet 3 serii będzie bez zmian , czeka mnie ponowna wizyta u ortopedy .
Podjęliśmy z mężem decyzję , więc trzymajcie kciuki , abym jak najszybciej mogła Wam przekazac dobre wieści :)

P

piątek, 6 września 2013

Może jednak będzie dobrze

Wpisy na temat mojej chorej nogi przypominają brazylijską telenowelę ... jest płacz , potem radość i tak na przemian . Miałam nie pisać , żeby nie zapeszać ale chyba jednak będzie dobrze . Dziś przyjechałam na ostatni z zaleconych przez ortopedę zabiegów , po wszystkim , już miałam wychodzić i przyszła do mnie jedna z Pań fizjoterapeutek pytała czy są efekty itp . mówię , że nie ma boli , jak bolało , i że chcę wykupić jeszcze drugie tyle zabiegów bo może 6 to za mało . Ona , że ok nie ma problemu a potem wróciła i mówi że na moją nogę dobrze podziałał by laser .
-Ale ja nie mam skierowania ...
-Nie szkodzi , robimy ! Ja Pani z takim bólem nie wypuszczę ! Przecież musimy Pani jakoś pomóc !

Nim się obejżałam już leżałam na kozetce w śmiesznych okularach , w dziwnej pozie i miałam 1 zabieg .
Po wszystkim Pani przyszła pooglądała moje stopy ( nawet tą drugą opuchniętą ) posprawdzała gdzie i jak boli . Zaleciła lekkie masaże i wsmarowywanie maści .
Nie wiem , czy to efekt łykniętych ( jak co dzień od miesiąca ) tabletek od bólu , czy faktycznie laser pomaga , ale czuję ulgę , przede wszystkim mogę chodzić ! Całą stopą , nie po palcach .


Ta Pani przywraca mi wiarę , w ludzi , w bezinteresowną pomoc . Widać są jeszcze lekarze z prawdziwego powołania .

Życzcie mi powodzenia .

P

czwartek, 5 września 2013

Wracamy do punktu wyjścia

Sytuacja z nogą bez zmian , zabiegi przepisane przez ortopedę wykorzystane , dokupię 4 na własną rękę , ale nie pomagają , ból "przewędrował" ze środka pięty na boki , druga noga a konkretnie śródstopie też boli , zwyczajnie nie mogę chodzić , każdy krok wiąże się z potwornym bólem . Może to głupie ale ostatnio z wykończenia i bezradności po prostu wypłakałam się mężowi w rękaw ... nie mogę chodzić , biegać , tańczyć . Teraz zaczynam się bać że coś ze mną nie tak , skoro na zdjęciu ortopeda nic nie widzi , wg. internisty wszystko ze mną ok .Nie wiem nie mam pojęcia .

Z lepszych nowin , dostałam następną umowę , tym razem na rok , plany były takie , że jak mi szefowa umowę przedłuży to zaczynamy starać się o potomka , ale teraz problemy z nogą , tarczyca , doszliśmy do wniosku , że trochę się pokuruję , a gdy będzie lepiej zaczynamy działać :)


P

piątek, 30 sierpnia 2013

Leczymy

A jednak ostroga piętowa . Nie widoczna na zdjęciu bo najprawdopodobniej dopiero się tworzy . Skierowanie na fizykoterapię konkretnie ultradzwięki . Dostałam L4 na tydzień bo mam nogi nie przemęczać , ale do pracy i tak chodzę bo bratowa ma wolne a szefowa na 12 godzin nie będzie do pracy chodzić . A co do fizykoterapii kazali mi przyjść zapytać w listopadzie to może da radę wpisać mnie na przyszły rok (!!!!!!) Ale podzwoniłam i znalazłam te zabiegi nie daleko mnie za oszałamiającą kwotę  8 zł za wizytę :) Jestem już po 2 z zaleconych 6 na razie poprawa minimalna , za pewne było by lepiej gdybym była w domu a nie 6 godzin w pracy na nogach , ale jakoś dam radę .Jeśli po 6 wizytach nie będzie poprawy to wykupię jeszcze kilka , a jeśli dalej nie będzie poprawy ( odpukać!!!) to znów wizyta u ortopedy i dalsze szukanie przyczyn. Miejmy nadzieję , że terapia pomoże i w końcu zacznę normalnie chodzić .



P

wtorek, 27 sierpnia 2013

Miałam nosa ?

Wczoraj poszłam do lekarza w celu ustalenia co dalej z moją stopą a właściwie stopami , bo  z drugą też zaczyna dziać się coś nie dobrego . Fakt faktem , ostatnio w pracy na tę "zdrową" spadł mi koszyk z gazetami , bolał duży paluch , myślałam że stłuczenie , smarowałam Altacetem , ale w niedzielę gdy wróciliśmy z wypadu strasznie spuchły mi paluchy i ogólnie cały spód stopy ... Pani doktor stopy wymacała , stwierdziła, że jakie kolwiek badania są zbędne ( chciałam sobie zrobić badania krwi ) , leków też mi nie przepisze bo nie będzie mnie faszerować , mam sobie wrócić do ortopedy . No tak , wrócić do ortopedy ... bo to takie proste ... Nie dałam jednak za wygraną . Wróciłam i z ciekawości zadzwoniłam do koleżanki  ( pracuje w rejestracji w przychodni do której jestem zapisana ) zapytałam czy mogę zrobić sobie u nnich badania krwi prywatnie za opłatą . Ona że nie ma problemu i mam przyjść rano . Przyszłam , akurat był wolny lekarz , zaniosła mu moją kartotekę a ja nie dałam za wygraną uparłam się , że badania chcę i tyle . No i wyszło podwyższone OB , czyli w mojej stopie może być jakiś stan zapalny , skoro wg. ortopedy wszystko ok . Udało mi się też zapisać na czwartek do ortopedy innego niż ostatnim razem . Ten polecony przez znajomą mamy , ma wolny najbliższy termin ( prywatnie) na 10 października ... Zobaczymy co tym razem mi powiedzą . Przy okazji badań wyszło , że mam coś z tarczycą ... W następny czwartek czeka mnie wizyta z wynikami u doktora a potem dalsze badania . Poczekamy zobaczymy .

3majcie kciuki .

P.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Papierowa

Wczoraj była nasza pierwsza rocznica ślubu . 

( Widoki ze szczytu Czantori )



( Tu zmęczony i zmarznięty bladziuch na Równicy :P)

Była Czantoria , była Równica , rynek w Wiśle i Ustroniu pyszny obiad ( polecam szczerze Naleśnikarnię  na rynku w Wiśle )były gofry , lody i oscypki ( bo kto by tam w rocznicę kalorie liczył :P) . W domu czekał na mnie piękny bukiet z białych róż . Żyć nie umierać . Dziś powrót do szarej rzeczywistości . Mąż w pracy a ja o 14 idę do lekarza , z moją nogą w dalszym ciągu nie jest dobrze , wczoraj dużo chodziliśmy  i trochę nogę przeforsowałam , przepisane przez ortopedę leki się skończyły noga boli , idę po skierowanie na jakieś badania bo jakiś powód być musi , chcę sobie zrobić też profilaktycznie badanie na tarczycę .

P

środa, 21 sierpnia 2013

Po pierwsze ... nie planuj

Jutro miał być wolny dzień , miałam na spokojnie posprzątać , zrobić pranie, ugotować jakiś normalny obiad , nie " obojętne co , byle szybko " , miałam pójść z koleżankami na babskiego browara . Jeden telefon i cały plan legł w gruzach . Szefowej coś wypadło no i jak zwykle ja muszę ją zastąpić . Niby tylko 3,5 godziny od 15.30 do 19.00 ale rano trzeba zagęszczać ruchy bo nim się człowiek obejży jest 14.00 i trzeba się powoli ogarniać i do pracy . W piątek też druga zmiana .
Myślami jestem już przy niedzieli , obchodzimy pierwszą rocznicę ślubu , chcemy sobie gdzieś pojechać we dwoje , pobyć razem , nacieszyć się sobą :) Tak po prostu .




P.

piątek, 26 lipca 2013

Marzę ...

o wakacjach , żadne tam zagraniczne wyprawy , wystarczy mi nasze piękne morze . Chciała bym odetchnąć , nic nie musieć , nigdzie się nie spieszyć o nic się nie martwić . Taki tydzień tylko dla Nas - dla mnie i dla męża . Podziwiać zachody słońca , objadać się rybą ( którą toleruję tylko w święta i na wakacjach ) moczyć tyłki w Bałtyku . Niestety  w tym roku nie da rady :( ale na przyszłe wakacje nie ma zmiłuj ! Teraz może uda nam się wyrwać chociaż na weekend .
Dziś  przydarzył mi się niespodziewany wolny dzień :) Cieszę się bardzo , mogę na spokojnie posprzątać , ugotować obiad , oraz poleniuchować ;)
Jutro wybieramy się na festiwal reggae


(źródło - internet)

To juz 10 edycja a my będziemy 4 czy 5 raz :) Już nie mogę się doczekać :)






Pozdrawiam 
P


poniedziałek, 15 lipca 2013

Po wizycie

Zaliczyłam dziś wizytę u ortopedy . Wchodzę przede mną 5 osób , jak się póżniej okazało 2 na zmianę opatrunku więc poszło szybko . Moja kolej . Wchodzę do gabinetu . Za biurkiem siedzi niziutki pan z bardzo piskliwym  głosem .
- Dzień dobry .
- Dzień dobry .
- Co Pani dolega ?
( Tu opowiadam całą historię mojej bolącej pięty )
- Proszę zdjąć but i pokazać bolące miejsce .
( Zdjęłąm pokazuję, produkuję się , a on cały czas siedzi plecami do mnie i tylko przytakuje , nawet się nie odwrócił i nogi nie zobaczył , o jakim kolwiek zbadaniu jej już nie wspominając )
- Zdjęcie Pani ma ?
- Tak położyłam na biurku .
- Proszę się ubrać .
( W tym czasie on przez jakieś 10 sekund oglądał zdjęcie )
(Ubrałam but i siadam przed nim )
- Co zalecił Pani lekarz rodzinny ?
- Nic. Wypisał skierowanie do ortopedy i na RTG , bo powiedział , że nie będzie mnie faszerować lekami , ja sama brałam tabletki przeciwbólowe , i smarowałam maścią , żeby jakoś dotrwać do dzisiejszej wizyty.
- Aha( bardzooooo długie) . No ostrogi piętowej Pani nie ma , może jakiś stary uraz się odezwał .
- Ale ja nigdy nie miałam skręconej ani złamanej ani nawet stłuczonej nogi .
- To ja wypiszę Pani tabletki proszę brać jedną na dobę po posiłku , wypiszę też maść , proszę smarować 2 razy dziennie . Z mojej strony to wszystko . Do widzenia . Następny proszę !
- W takim razie dziękuję i do widzenia .

Podsumowując : dalej nie wiem co mi jest , teraz sobie przypominam , że faktycznie krótko przed ślubem zainwestowałam w nowe szpilki i przekrzywiła mi się w nich tak konkretnie noga , parę dni bolało i przestało . Może to faktycznie to ?  Tabletki będę jeść , maścią będę smarować , ale jeśli po tygodniu nie będzie żadnej poprawy to muszę poszukać jakiegoś konkretnego ortopedy .

Pozdrawiam
P

sobota, 13 lipca 2013

Wracam ze zdjęciami :)

Ojj długo mnie nie było , ale ostatnio po pierwsze nie mam czasu po drugie nie mam weny a po trzecie nie mam oczym pisać ;)  Ale widzię że tu się dzieje :) Gratuluję naszym przyszłym blogowym mamusiom :*
U nas po staremu . Kuchnia wykończona ( zdjęcia na końcu wpisu ) , w pracy ok. noga dalej boli ale w poniedziałek w końcu idę na wizytę do ortopedy . Weekend na którym byliśmy udany , pomimo brzydkiej pogody .
Ok. to teraz zdjęcia bo  nie wiem co jeszcze napisać :)














Pozdrawiam
P

środa, 26 czerwca 2013

Dziś

Plany były ambitne ale w rezultacie zrobiłam tylko połowę tego co planowałam :)
Odebrałam zdjęcie rentgenowskie mojej nogi , podejrzenia lekarza (ostroga piętowa) się nie sprawdziły bo radiolog  nie stwierdził żadnych zmian w mojej stopie . I cholercia zaczęłam się bać ... szczerze byłam nastawiona na te ostrogi , kumpel pocieszył , że leczą ultradźwiękami , laserem , bez cięcia i byłam spokojna . A teraz to może być co kolwiek .... Noga boli tak jak bolała , a nawet bardziej , jadę na przeciwbólowych . Wizyta u ortopedy 15 lipca ... wcześniej nie da rady , nawet prywatnie . Znalazłam zaledwie jednego prywatnego ortopedę , do którego była by szansa dostać się na przyszły tydzień ale już kilka osób które miało z nim przyjemność szczerze mi odradza .Ten do którego jestem zapisana z kasy chorych też ponoć rewelacyjnym specialistą nie jest ( sama Pani radiolog mi to powiedziała :P ) . Pozostaje cierpliwie czekac do 15 i mieć nadzieję , że jakoś to będzie .
Miałam "przyjemność" odwiedzić ZUS , chciałam się wyrejestrować z ubezpieczenia mojego męża , bo teraz jestem ubezpieczona już u siebie w pracy , okazało się , że sprawę musi załatwić u swojej księgowej w pracy mąż , procedura może potrwać nawet 3 miesiące , jest też wielkie prawdopodobieństwo , że moja dyskietka do ubezpieczenia w międzyczasie przestanie działać i wtedy muszę się udać do ZUS-u po zaświadczenie , że jestem ubezpieczona ...
Jutro wielkie pranie i pakowanie bo w piątek wyruszamy ze znajomymi na weekend do Żywca . Oby pogoda dopisała, chociaż patrząc za okno wątpię :)
W pracy atmosfera już lepsza ( oby tak dalej ) .

Trzymajcie kciuki za pogodę i za moją nogę :)

Pozdrawiam
P

środa, 19 czerwca 2013

Po prostu zły dzień ...

Męża nie ma , to tu się wygadam .

Zacznijmy od początku ...

7.15 - otwieram drzwi ( a bym zapomniała na początku szarpię się z ogromną paką gazet którą dostawca ZAWSZE położy pod drzwi co blokuje wejście do sklepu , a całe 3 kroki dalej jest specialna skrzynia na prasę ale to już drobnostka :P ) dostaję w twarz całą masą gorącego powietrza . Automatycznie otwieram drzwi i odpalam wiatrak , efekt marny i już wiem .... to będzie ciężki dzień .

Jest dostawa , płacę , odbieram , wyceniam , wykładam , w między czasie obsługując kilku na prawdę ciężkich klientów . Czuję jak pot dosłownie leci mi po plecach , po twarzy , po mojej wyprostowanej rano grzywie zostało już tylko wspomnienie .

Przyjeżdża kurier z biura rachunkowego , daję mu moją i bratowej umowę o pracę i resztę świstków .

13.00 - zjawia się szefowa , mówię jej kto był , co i jak i dostaję zje** , bo czemu do biura nie oddałam też oryginałów naszych umów ( zawsze myślałam , że oryginał dostaje pracownik , a kopia jest u księgowej / szefowej ale widać się myliłam ) następna zje** bo nie oddałam kurierowi faktur ... ( tu  pominiemy fakt , że szefowa miała rano przyjechać przyszykować które faktury i dokumenty można już oddać ) , gdyby były  przyszykowane to bym wiedziała/ pamiętała a tak wyleciało mi totalnie .

Na "pożegnanie" zadaję jej 3 pytania , czy a jeśli tak to od kiedy jesteśmy zgłoszone do ubezpieczenia ( bo M. musi iść do księgowej u siebie w pracy i wyrejestrować mnie ze swojego ubezpieczenia ) czy NIP ( jako , że jest to moja pierwsza praca) mam wyrobić sobie sama , czy wniosek w moim imieniu składa księgowa ,  pytanie ostatnie czy szanowne biuro rachunkowe przefaksowało już do medycyny pracy skierowania na badanie ( wysyłają juz od 2 tygodni )  - na wszystko otrzymałam jedną odpowiedź NIE WIEM ...

Potem była jeszcze zje** za to , że ktoś prawdopodobnie nie wpisał faktury , jutro ma przyjść duplikat i sprawa się wyjaśni , ale lepiej rozdmuchać to dziś .

Ale co zrobić skoro szef ma zawsze rację .

Mówię grzecznie do widzenia i wychodzę , więcej na klatę dziś nie dam rady przyjąć .

Teraz próbuję się zrelaksować , ale kiepsko mi idzie . W głowie jedna myśl - jeszcze tylko jutro !!!


P


środa, 12 czerwca 2013

A miało być ...

tak pięknie . Dziś miało być nasze szkło , i nasz okap też miał wisieć , ale okazało się , że musimy poczekać do przyszłego tygodnia , słyszę już to 2 czy nawet 3 raz i wiecie co już nie chce mi się czekać . Bo niby kuchnia gotowa ale jednak nie . Miały być zdjęcia ale z w/w powodów nie będzie , bo tak bez sensu pokazywać nie skończoną kuchnię . W pracy ok. no prawie ok . Na magazynie przecieka dach a w sklepie grasuje mysz :/ Pół zmiany przestałam na kartonie , niby myszy mnie nie obrzydzają ale to dziwne uczucie jak nagle gryzoń pod nogami przeleci . I te ciągłe nasłuchiwanie czy nic nie szeleści i czy znów nie wyjdzie . Horror . Mam nadzieję , że w końcu się złapie bo tak się nie da pracować .
Z optymistycznych wiadomości , dziś przyjechały nasze umowy , więc do końca tygodnia będę już pracować na legalu :) Moja pierwsza praca :) Dumna jestem .
A na ostatni weekend czerwca wybieramy się całą paczką do Żywca , niby tylko 2 dni ale potrzeba mi a własciwie nam takiego oddechu od tego wariackiego tempa :)


Na następny raz zgłoszę się już ze zdjęciami kuchni .

Pozdrawiam

P

poniedziałek, 27 maja 2013

Finiszujemy

Mamy kuchnię !
Brakuje szkła Lacobell i okapu , reszta jest :)
Fotki będą jak wszystko ogarnę .
Padam na twarz . Dziś już tylko na leżenie przed tv mam siłę .


P.

poniedziałek, 6 maja 2013

Co u Nas .

Remont trwa i trwa i mam wrażenie , że w nieskończoność trwać będzie . Niby wszystko idzie do przodu , ale trwa to już całe wieki . Jestem zmęczona ciągłym sprzątaniem , podejmowaniem decyzji . Im bliżej końca tym większe obawy , czy aby wybraliśmy dobry kolor , czy ciemniejszy nie był by lepszy , czy kafle dobre , w dalszym ciągu  nie mam pomysłu na kolor ścian , niby jestem na coś zdecydowana , jedziemy do sklepu i dupa blada ... nie podoba mi się nic . Kran wybrany , ale dalej nie zamówiony ( bo funduszu aktualnie brak ) i jak znam życie to gdy już kasiora będzie , to kran zniknie z allegro ... Lampy też wybrane , ale z tego samego powodu jeszcze nie kupione . Otwór na kran sam się w zlewie nie wytnie , a jakoś zawsze nam nie po drodze by z nim do C podjechać .
W pracy hmm , chciało by się powiedzieć , że po staremu , ale ostatnio atmosfera się popsuła , jest sporo niedomówień . Kiedyś chodziłam tam z dobrym nastawieniem , i chęcią do pracy a teraz chodzę z musu , i jestem kłębkiem nerwów .

Trzymajcie kciuki i za remont i za pracę .


Pozdrawiam

P

wtorek, 23 kwietnia 2013

Zwyczajnie

Po długich debatach kolor mebli do kuchni został wybrany :) Fronty będą w kolorze klon antyczny , jasne z widocznymi "paseczkami" ,  boki wiśnia marabela , ta sama faktura tylko kolor taki nie za jasny ale też nie za ciemny brąz , a szafki wiszące fronty w kolorze capuccino , ładny beż , bez połysku . Teraz pozostaje czekać , za ok. 3 -4 tygodnie fachowiec powinien już zacząć montować kuchnię :) Mąż planuje w weekend majowy położyć gładź gipsową i pomalować pokój , potem wkracza fachowiec od kafli . W niedzielę planujemy pojechać kupić zlew , kran , kontakty i będziemy mieć już prawie wszystko .
W weekend balowaliśmy całą rodziną na weselu kuzyna . Buty mimo wypsikania ich od środka specialnym środkiem do rozciągania obuwia nie spisały się i mnie otarły :/Na szczęście zabrałam ze sobą moje stare rozchodzone baleriny . Impreza świetna :) W niedzielę były poprawiny , ja w poniedziałek dochodziłam do siebie a mąż niestety musiał już pojechać do pracy .
Szykuje mi się bardzo pracowity tydzień . Wczoraj cały dzień ogarniałam dom ale i tak wszystkiego nie udało mi się sprzątnąć . Reszta jutro , bo dziś o 13 muszę być w pracy .
Teraz pędzę powoluuutku się zbierać , bo mam dziś strasznego lenia :)


P

wtorek, 16 kwietnia 2013

Decyzje , decyzje i jeszcze raz decyzje :)

Od wczoraj siedzę obstawiona książeczkami z kolorami frontów , korpusów szafek i blatów . I jak tu podjąć decyzję ? Jest tyle opcji do wyboru ! Jak na podstawie takiego kawałeczka okleiny wyobrazić sobie wszystkie meble w tym kolorze , czy nie będzie za jasno/ciemno/pstrokato . Wczoraj przewertowałąm wszystko chyba z 10 razy , mąż w pracy a mnie ciężko samej na coś się zdecydować . Mam cichą nadzieję , że dziś wieczorem wróci i wybierzemy coś razem . Póki co jestem na 60-70 % zdecydowana na kolor blatu , taki mają rodzice i znajoma i nie ma z nim większych problemów jeśli chodzi o utrzymanie czystości , kolor przyjemny , pasuje praktycznie do wszystkiego . Jeśli chodzi o szafki ciemnych w ogóle pod uwagę nie biorę , bo kuchnię od zawsze chciałam mieć jasną :)  W głowie siedzą mi 2 kolory ale do końca zdecydowana jeszcze nie jestem .
Moim marzeniem jest też szkło lacobel - zamiast kafli na ścianach  , ale ze względów finansowych chcieliśmy z niego zrezygnować , w Castoramie liczylą sobie ok . 450 zł za metr nie zależnie od tego czy szkło mleczne czy barwione , a jak się dziś okazało , nasz fachowiec zrobi nam całość razem z montażem za ...  600 zł :):):)  Jestem meega szczęśliwa , bo będę mieć to o czym marzyłam a aż tak bardzo się nie zrujnujemy , chociaż jakiś mały kredyt i tak nas nie ominie .

To tyle na dziś bo lecę coś zjeść i powoli zbierać się do pracy .


A i jeszcze jedno , znacie jakieś metody na rozciągnięcie nowych szpilek ?  Wypychanie gazetą namoczoną w denaturacie jak na razie zbyt nie pomaga , rozchadzanie też nie daje efektów a te cholery dalej uwierają po małych paluchach :/ a w sobotę są mi potrzebne na wesele kuzyna . Pomocy !!!


P

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Do przodu !

Dzieje się .

Kafle na podłogę są . Za ok. 2 tygodnie będą położone .




Sprzęt jest .





( zdjęcie - internet)

(zdjęcie - internet)


Projekt kuchni jest. Dziś przychodzi fachowiec , weźnie miarę i okaże się jak moja wizja ma się do rzeczywistości .
















Kolory mebli będą inne , chodzi o ogólny zarys co i jak ma wyglądać .

Na razie nasza kuchnia wygląda tak :







Zanim fachowiec przyjedzie zmontować meble będzie ok miesiąca czasu , wtedy mąż wygipsuje pomieszczenie , a kafle też już powinny być gotowe .


Trzymajcie kciuki :)


P .

środa, 3 kwietnia 2013

Projekt kuchnia - czas zacząć :)

Jest fundusz , możemy działać :) Miałam w głowie wizję jak nasza kuchnia ma wyglądać , ale teraz gdy przyszło co do czego ... pustka . Nie mogę się na nic zdecydować , idę spać z jakąś koncepcją , rano już nie wydaje mi się tak dobra . Na razie trzeba kupić i położyć kafle , powoli zaczniemy skupować sprzęty . Z początkiem maja chcemy poszukać kogoś kto zrobi nam meble , przedstawić wstępny projekt , zoorientować się w cenach . Myslę , że do tego czasu uda mi się na coś zdecydować . Jedno wiem na pewno , chcę na środku wyspę , z lekko przedłużonym blatem , który zastąpi stół . Wczoraj poszperałam po internecie trochę pomysłów jest , teraz trzeba to połączyć w jedną całość .

( źródło www.ikea.pl)

podoba mi się takie połączenie kolorów i faktur 

( źródło www.ikea.pl)

o i taka wyspa tylko blat jeszcze bardziej wysunięty 




Pozdrawiam 
P


poniedziałek, 25 marca 2013

Może by tak ...

Pojechać na wakacje ? Taki pomysł zrodził się wczoraj w naszych głowach .  Miesiąc temu w ogóle nie braliśmy takiej opcji pod uwagę , w grę wchodził ewentualnie jakiś weekend . No ale skoro tamta praca "nie pykła" a w nowej chodzę na zmiany z bratową to szło by się dogadać , żeby ona wzięła cały tydzień zmiany za mnie a jak wrócę to ja weznę za nią . Pytanie gdzie . Wyjazd za granicę odpada , bo z kasą krucho a priorytetem jest kuchnia a nie zagraniczne wyprawy . Morze też odpada , bo jednak dojazd też swoje zajmuje , a na więcej niż 7 dni wolnego , czy zastępstwa raczej nie mam co liczyć . No więc - góry :) Konkretnie , Zakopane . Mąż nigdy nie był , ja byłam chyba ze 4 razy ale jako dziecko . I tu pytanie doWas . Ma ktoś może namiary na jakiś nocleg gdzieś w centrum w miarę przystępnej cenie ?
A dziś wolne :) Wysłałam formularz zmiany danych osobowych męża do Warty :) , pozałatwiałam sprawy w banku , przeniosłam nasze kartoteki do innego ośrodka zdrowia , bo mąż ma ostatnio problemy zdrowotne a ja nie mam już dłużej zamiaru się o niego martwić i czy mu się to podoba czy nie po świętach wędruje do lekarza , teraz nie ma już wymówki . Ogarnęłam chatę , swoją drogą nie wiem , jak to się dzieje , że w sobotę chata wysprzątana na błysk a w poniedziałek wygląda jak by tajfun przeszedł :P  pranie zrobione , poskładane , znów zebrała sie sterta do prasowania i tak w kółko . Jutro praca od 13 do 19 , w Środę od 7.30 do 13 , Czwartek i Piątek wolny , i tu weznę się za konkretniejsze porządki  w sobotę praca od 7.30 do 11 i Święta :) Dopiero teraz się zorientowałam , że dziś mamy 7 miesięcy po ślubie . Tradycyjnie przegląd zdjęć ślubnych :P A teraz relaksik jeżynowa herbatka , śliwkowa świeca , czekoladowa maseczka i seriale :)

Pozdrawiam
P

środa, 20 marca 2013

Brak mi czasu

Witam wszystkich :)
Na początek dobre nowiny wczoraj o 14.20 przywitaliśmy na świecie nowego członka naszej rodziny , prześliczną Maję - córeczkę mojego kuzyna :) Mama i malutka czują się dobrze . Zostałam ciocią po raz 4-ty :))

W pracy ok , z etapu uczneń przeszłam na etap pracownik . Dalej potrzebuję pomocy przy wieczornych raportach , ale nikt uczony z nieba nie spadł . W poniedziałek byłam na 3 godziny , wczoraj na 6 .) Jutro po raz pierwszy samodzielnie otwieram sklep . Dziś miałam wolne . Miałam tyle planów , a udało mi się wykonać zaledwie połowę . Stos z rzeczami do uprasowania niemiłosiernie rośnie z każdym dniem , w szafie z niewyjaśnionych przyczyn jest bajzel :P . Obiecałam wgrać zdjęcia ale nie mam czasu , czekam na weekend wtedy może uda mi się wszystko jakoś ogarnąć.
A teraz seriale ( ale po cichutkuuu bo mąż spi w pokoju obok, bo o 2 w nocy znów wyrusza ) potem kapiel , przyszykowanie ciuchów na jutro , budzik na 6.15 i tyle .
Byle do piątku , chociaż dla mnie weekend zacznie się o 19 jak zamknę sklep .

Pozdrawiam
P

środa, 13 marca 2013

Urodziny , zmiany , stresy ...

Dziś stuknęły mi 23 lata . Impreza była 9 , kasiorka z prezentów wydana , udało mi się znaleźć to co chciałam . Półki wiszą , białe dodatki są , zdjęcia wstawię jak znajdę czas bo ostatnio trochę się u mnie dzieje .
Pracuję . Chociaż na razie jestem na etapie uczenia się i przystosowywania do pracy . Załapałam się na pracę w sklepie z kosmetykami , środkami czystości , zabawkami itp . Będę pracować po 6 godzin co 2 dzień . Na zmianę z bratową . Najpierw miała to być praca "na czarno"  czyli bez zatrudnienia , ale szefowa powiedziała , że zatrudni nas obie każdą na 1/4 etatu . Kokosów tam nie zarobię , ale wpadnie jakaś dodatkowa kasa np. na raty za tv czy coś innego . Dobre i to . Dla mnie najważniejsze jest to , że zdobędę doświadczenie i zwalczę mój strach przed podejmowaniem wyzwań :) No i gdyby nasza rodzinka miała się powiększyć załapię się na macierzyński i w razie potrzeby na chorobowe. Tak jak wspominałam wszystkiego dopiero się uczę , a do nauczenia jest sporo opanowanie kasy fiskalnej, raporty , zwroty prasy , przyjmowanie i robienie zamówień itp. wszystko jest dla mnie nowe i baardzo stresujące . Małymi kroczkami i dam radę . Jutro mój "chrzest bojowy" zostaję na 4 godziny sama( bratowa będzie pod telefonem i gdyby co to przyjedzie mi na ratunek ) , w między czasie muszę zrobić 2 zamówienia i prawdopodobnie przyjąć towar . Pójdę godzinkę szybciej i jeszcze raz na spokojnie o wszystko popytam szefową , żeby potem przy dostawcach nie kombinować co i jak :)
Trzymajcie za mnie kciuki :)
Kiedy już sprawy trochę się wyklarują i dostanę już jakiś względny grafik , to będę tu częściej .

Pozdrawiam

P

wtorek, 5 marca 2013

5 marca

Pogoda super ( chociaż w prognozie właśnie straszyli deszczem i śniegiem ) , urodziny się zbliżają a ja , mam kiepski nastrój . Nawet to grzejące przez szybę słoneczko nie potrafi mi go poprawić .  Powód ? Praca na którą tak się nakręciłam najprawdopodobniej nie wypali :( Kobieta na której miejsce miałam "wskoczyć" prawdopodobnie nie odejdzie z pracy . W tej sytuacji plan remontu kuchni i marzenia o potomku znów się oddaliły .Oczywiście szukam dalej , ale ciężko znaleźć cokolwiek . Pomimo wszystko dalej mam nadzieję , że będzie dobrze . Razem damy sobie radę .
Jak już wspominałam zbliżają się moje urodziny dokładnie 13 marca stukną mi 23 lata :)  "Imprezkę" dla rodzinki robię 9 , pójdę na łatwiznę , bo zamówiłam sobie catering , ale za to ciasta upiekę własnoręcznie :)
W najbliższym czasie planuję po urodzinowe zakupy ubraniowo-kosmetyczno-dekoracyjne . I drobną metamorfozę pokoju tv , dostałam już 2 przyspieszone prezenty urodzinowe , nowe firanki i półki z tej samej seri co szafka pod tv i stolik kawowy czekają na sobotę - bo wtedy mąż obiecał zamontować :)  Zawisną nad tv 


Planuję kupić kilka białych dodatków ramki na zdjęcia , świece , podkładki ,jasny dywanik . Pokój wydaje mi się taki ciemny , ponury i chcę go trochę " rozjasnić " . Po dodaniu nowych jasnych firanek jest lepiej , ale to ciągle nie to . Pokażę zdjęcia przed i po . 
Jeśli chodzi o zakupy ubraniowe to bez szaleństw , kilka podstawowych rzeczy , powyciągałam ciuchy , które parę miesięcy temu były przyciasnawe a teraz leżą dobrze :) Więc wielkich potrzeb nie mam . Ćwiczenia dają efekty , miałam tygodniową przerwę z wiadomego powodu :) ale po 10 dniach sumiennych ćwiczeń w brzuchu ( na wysokości pępka ) ubyło mi 3-4 cm . Mam mocne postanowienie ćwiczyć codziennie do końca marca a potem zacząć następną cześć ćwiczeń. Na koniec mój wiosenny parapet :










A ostatnio namiętnie przeglądam :



ku przerażeniu męża :)


Pozdrawiam 
P



poniedziałek, 25 lutego 2013

"Półrocznica"

Dokładnie pół roku temu staliśmy się mężem i żoną .  Kiedy to przeleciało ? Jeszcze niedawno kupowałam suknię , wypisywałam zaproszenia , zastanawiałam się jaką piosenkę wybrać na pierwszy taniec , a dziś siedzę na naszej kanapie , w naszym mieszkanku i myślę o moim mężu . Rano poszłam na strych napatrzeć się na moją suknię ślubną . Niby to tylko pół roku po  a takie emocje , co będzie po 10 czy 20 latach :) 


 P.

wtorek, 19 lutego 2013

O Walentynkach , ćwiczeniach i bolącym zębie

Witam dawno nic nie pisałam , ale jakoś weny brak :(  Walentynki - my obchodziliśmy w piątek z racji tego , że w czwartek M był w terenie , nic nadzwyczajnego nie robiliśmy , wino , kanapa i my razem stęsknieni po całym tygodniu . Była jeszcze wyprawa do kina w niedzielę , " Drogówka " , pomimo , że znajomi nie polecali , wg. nas film był ciekawy . A co do prezentów to ja tradycyjnie jak co roku wręczyłam M własnej roboty kartkę a do tego bokserki - tak wiem , to mało oryginalne i być może dla kogoś głupie ale po prostu nie miałam ani pomysłu ani wielkiego budżetu a majciochy zawsze się sprzydają no i M się spodobały  a to najważniejsze . A ja dostałam telefon :) O taki :

                                                                   zdjęcie - internet

mąż przedłużał swoją umowę i dostał go za symboliczną złotówę , i mi go odstąpił :) W jego pracy telefon dotykowy po prostu by się nie sprawdził , on potrzebuje czegoś odpornego na wstrząsy , upadki i przede wszystkim czegoś co można szybko i nie skomplikowanie obsłużyć ;) Nigdy nie chciałam dotykowego telefonu , ale po kilku dniach zmieniłam zdanie . Lubię ! ;)

Od niecałych dwóch tygodni ćwiczę razem z Ewą Chodakowską , na pierwszy ogień Skalpel czyli 1 płyta która ukazała się w gazecie SHAPE . Przez pierwsze 3 dni dotrwałam tylko do połowy i się rozpłakałam ;P ale teraz już ogarniam całość . Widzę już pierwsze efekty , moje ciało stało się napięte , po ćwiczeniach lepiej się czuję a co dla mnie najważniejsze delikatnie zaczynają się zarysowywać mięśnie brzucha . Oby tak dalej :) A dzis standard - ogarnięcie chaty , pranie , zostało mi jeszcze prasowanie , ale to wieczorem . Od rana pobolewa mnie ząb , znaczy się chyba to ząb bo rano miałam wrażenie , że to migdałki :/ Sama nie wiem  wzięłam coś przeciwzapalnego , jeśli nie minie znaczy , że jednak ząb . Nie jest to stały ból tylko takie pulsowanie . Czuję po kościach , że bez wizyty u dentysty się nie obejdzie .


Pozdrawiam
P

sobota, 9 lutego 2013

Pomożecie ? ;)

W dalszym ciagu mam problem z tym cholernym filmem .... przycięłam , udało mi się przerobić na wersję AVI nawet :) No i znów schody :/ Chcę dodać film do posta i co ... dupa blada ... zaznaczam konkretny film , i dam na prześlij potem wyskakuje mi przetwarzanie filmu trwa to 5- 10 minut i wyskakuje komunikat , że nie można przetworzyć filmu , próbowałam wgrać nawet coś innego i tak dzieje się z każdym filmem . Jakieś pomysły ? Nie chcę dodawać na YT , ponieważ nie jestesmy na tych filmach sami , a nie wiem czy ktoś z gości chciał by się znaleźć na YT właśnie . Założyłam konto na wrzucie , z myślą o tym , że tam załaduję film ( to nie tak popularne jak YT , więc prawdopodobieństwo , że ktoś zobaczy maleje )  ale tam też film wgrywa się wieki ( ponad 2 h bez jakiego kolwiek postępu ) nie jest za duży , bo sprawdzałam i przeliczałam . Jestem w kropce . Chciała bym Wam pokazać czołówkę i teledysk ślubny , no ale chyba nic z tego nie wyjdzie :/ Jestem zła , bo walczę z tym od wczoraj , i powstrzymuje się by nie walnąć laptopem za okno .

Policzę do 10
wdech - wydech
wdech - wydech

Nie pomogło

idę poćwiczyć , bo gdzieś te emocje ujść muszą :)

Pozdrawiam
P:*

piątek, 8 lutego 2013

Osiwieję !!!

Już od 3 godzin próbuję ...obciąć film :) Ten ze Ślubu , mam już zgrane na kompie to co potrzeba , ale z obcinaniem zaczynają się cyrki :/ Po ściągnięciu 5 programów poddaję się ! Może jutro mi się uda , dziś już bolą mnie oczy z tego wszystkiego .
No tak trochę techniki i człowiek się gubi .

P

środa, 6 lutego 2013

Środa - bo nie mam innego pomysłu na tytuł :)


Grypa wypędzona ! Rodzice jeszcze kaszlą , ale w porównaniu z zeszłym tygodniem jest o niebo , a nawet o dwa nieba lepiej . A ja dziś od rana próbuję ogarnąć chałupę , ale idzie mi meeega opornie , nawet nie miałam pojęcia jakie głupie zajęcia jestem w stanie sobie wynajdywać , byle nie spiąć du** i wziąść się do roboty :) Ale do nocy daleko , więc może jakoś mi się uda .

Przedwczoraj dowiedziałam się , że na przełomie kwietnia / czerwca zostanę ciocią małego Franka :) O ciąży mojej przyjaciółki wiem od samego początku , ale dopiero przed wczoraj dała znać czy będzie młody czy młoda i jakie imię wybrali . Ciocia P szykuje paczkę z płytą z wesela i zdjęciami , a więc w paczce na pewno znajdzie się coś niebieskiego :)

Dziś 68 rocznica urodzin Boba Marley'a :) Więc od rana towarzyszy mi reggae . A dziś wieczorem zobaczę sobie ( po raz drugi ) film Marley .


( zdjęcie - internet )


Moim skromnym zdaniem jest to jeden z lepszych ( o ile nie najlepszy ) film dokumentalny o Bobie , opowiada o wszystkim , o jego miłości do muzyki , Jamajki i kobiet :)

Mam na komputerze kopię naszego filmu z wesela , jeśli kiedyś mi się uda ( jest ze mnie informatyczna kaleka ) to wrzucę tu Nasz Ślubny teledysk .
A teraz chcąc , nie chcąc idę dalej sprzatać .

Pozdrawiam
P:*


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Jestem :)

Dawno nic nie pisałam , ale uwierzcie mi tyle sie dzieje , że nie mam kiedy  a czasami niestety nie ma jak :/
Grypa dopadła i nas :/ W zeszłym tygodniu mąż przyjechał z pracy  w okropnym stanie , kaszel , dreszcze, gorączka itp. teraz jest już zdrowy , ale zaraził mnie ... ja też już doszłam do siebie , jedynie pozostał lekki katar , ale za to choroba przeszła na rodziców . Masakra ! Tak więc jestem kucharką , pielęgniarką , sprzątaczką i dostawcą zakupów .
Żeby nie było przypadkiem za łatwo , to  w naszej miejscowości wymieniają linię wysokiego napięcia i od jakiegoś tygodnia nie ma prądu codziennie od 8 do 16 :/ Ugotowanie obiadu , czy zrobienie prania wymaga niezłej organizacji , ale dajemy radę :)
Odcięta od tv i internetu nadrabiam książkowe zaległości . Na pierwszy ogień trylogia "Pięćdziesiąt odcieni " E L James . Pierwszą część przeczytałam za namową kuzynki , która zresztą podrzuciła mi książkę , myślałam , że będzie przereklamowana , ale tak mi się spodobała, że przeczytałam w jeden dzień :) Potem zakupiłam drugą , obecnie ją czytam , ale teraz już "na raty" . A gdy do mojego Empiku dowiozą 3 część to też pewno kupię .
Na dziś to będzie na tyle , bo tato dostał gorączki więc idę robić okłady , a jutro wysyłam go do lekarza .

Do napisania

P:*

czwartek, 17 stycznia 2013

Niebywałe

Co można zrobić gdy przez pół dnia nie ma prądu , a człowiek jest odcięty od internetu , tv , radia i telefonu . Umyłam 4 okna , wyprałam firanki , no i coś z czego jestem mega dumna wysprzątałam nasz "pierdolniczek" czyli pomieszczenie w którym kiedyś będzie kuchnia . Na razie jest tam składzik , nie , nie , nie składzik to zdecydowanie za dużo powiedziane , jest to miejsce w którym znaleźć można wszystko od igły do rakiety jak to mawia tata . Wiaderka z resztkami farb , resztki kafli , listwy przypodłogowe, ytongi , lustro , karnisze , gładzie gipsowe , płyty gipsowe .... ahhhh i można by tak wymieniać bez końca . Po 4 godzinach walki , można powiedzieć , że jest czysto , zostały jedynie płyty i profile no ale z racji ich rozmiarów nie ma na razie gdzie ich ulokować , ale jakoś to ścierpię . Teraz mam gdzie ćwiczyć , suszyć pranie i trzymać mopa i wiaderko :) nanosiłam się dziś sporo , ale było warto . Jutro ogarnę resztę domu , bo  w sobotę nie będzie czasu , najpierw zakupy , wujek M ma 50 -tkę więc trzeba pojechać po prezent , a wieczorem idziemy do znajomych ok. 4 km w jedną stronę ale lubimy :) Ostatnio coraz częściej robimy sobie takie długie spacerki , np. do rodziców do sąsiedniej wsi (ok. 5 km) zamiast jak zwykle samochodem chodzimy piechotką , muszę się przyzwyczajać , bo jeśli z praca wypali , to taką trasę będę pokonywać codziennie , piechotą lub rowerem , aż w końcu zdecyduję się na prawo jazdy .
W niedzielę przychodzi kuzyn z narzeczoną z zaproszeniem na Ślub :) Bawimy się 20 i 21 kwietnia , w sumie to dalej nie wiemy czy pójdziemy na 2 dzień , impreza jest daleko od nas , ok. 40 minut drogi  , a transport każdy ma sobie załatwić na własną rękę , jeśli nikogo nie znajdziemy to po prostu damy wcześniej znać , że nas nie będzie i tyle .

A teraz rozsiądę się na kanapie i poleniuchuję :)

Pozdrawiam
P:*

wtorek, 8 stycznia 2013

W wolnej chwili

Nadrabiam blogowe zaległości :)  Ostatnio brak mi czasu na wszystko :) Ale dziś jest mój wieczór , zielona herbata , kocyk , kanapa - zestaw idealny .



Najpierw trochę o Sylwestrze w skali od 1 do 10 było tak na 6 . Okazało się , że cała impreza jest w stylu  Śląskiej biesiady , DJ raczył nas muzyką Disco-Polo ( za czym osobiście nie przepadam ) ale nie było aż tak źle , sporo tańczyliśmy , towarzysto też było ok . Co było nie tak ? Z jedzeniem kruchooo , napoje i alkohol musieliśmy mieć swoje , o 12 dostaliśmy po małej szklaneczce szampana a o fajerwerkach mogliśmy tylko pomarzyć . Tak wiem , że za 200 zł od pary nie ma co liczyć na luksusy , ale ciacho , parę plastrów szynki i sera , krokiet i kubek barszczu to wg. mnie za tę cenę troszkę mało . Na koniec jeszcze kolega M spieprzył całą atmosferę , wypalił do mojego męża z tekstem " Ty chyba nie lubisz swojej żony , skoro nie chcesz zmienić swojej pracy , lepiej mieć mniej ale być razem ." W tym momencie się we mnie zagotowało , bo po pierwsze nikt nigdy nie powiedział , że M nie szuka innej pracy , ani że  nie chce zmienić obecnej , po drugie powiedziała to osoba która pracuje w sklepie u swojego tatusia , i jest już ustawiona , bo jako jedynak cały interes odziedziczy . Strasznie wkurza mnie takie pouczanie , nie wie jak wygląda nasza sytuacja finansowa , jakie mamy raty , jakie wysokie są nasze miesięczne opłaty , i prawi nam kazania , ja twierdzę , że najlepiej niech każdy żyje po swojemu i nie wtyka nosa w cudze sprawy .
Jak już wspominałam ostatnio brak mi czasu na wszystko ciągle jest coś do roboty , nie wyobrażam sobie jak wszystko będę godzić gdy będę pracować .
A propo pracy , boję się strasznie jak to wszystko będzie wyglądać ( jeśli pracę dostanę oczywiście ) , duuużo się nasłuchałam o mojej przyszłej szefowej , znam ją osobiście i i jest przemiłą kobietą , ale w pracy ponoć zmienia się nie do poznania Napoleon w spódnicy jak to mówi o niej jej własy syn :) Dodatkowo kuzynka mojego M ( to ona dała i cynk o tej pracy) pracuje w sekretariacie i ma dużo styczności z Panią M , i na bieżąco informuje mnie o jej humorkach , ostatnio powiedziała, że mnie zatrudni ale mam nie robić " numerów " z ciążą . Ale póki nie spróbuję to się nie dowiem , może nie będzie aż tak źle , jak się zanosi . Pożyjemy zobaczymy , jesli faktycznie nie da się tam wytrzymać , to podziękuję za współpracę , bo jednak moje zdrowie psychiczne jest ważniejsze :)
A teraz troszkę o zmianach . Nosiło mnie już 2 tygodnie , ale za każdym razem  gdy juz wybierałam się do fryzjera , jakiś głos szeptał "A może jednak nie ? " Ale w końcu stało się , znów ścięłam włosy , ojjj chyba te 2 letnie zapuszczanie przed ślubem teraz daje mi się we znaki , w końcu mogę zaszaleć z długością , nie tylko z kolorem :)




Zdjęcie z "rąsi" :) jakość kiepska , mąż miał mnie obfotografować ale za każdym razem gdy miał pstryknąć zdjęcie chichraliśmy się jak wariaci , więc musiałam poradzić sobie sama :) Na drugi dzień nałożyłam troszkę inny kolorek - jasny opalizujący kasztan z firmy Garnier ,  teraz czupryna jest "ożywiona" , odrosty zakryte , a pod światłem włosy mienią się na taki lekko bordowo -rudy odcień , dla mnie bomba :) Teraz moje włosy współpracują jak nigdy , po umyciu nakładam balsam do stylizacji termicznej lub serum na końcówki ( ale to nie zawsze ) a potem tylko suszę , tył lekko na szczotce ale to dosłownie tylko 3-4 "muśnięcia " a resztę czochram rączkami :) i git . Bałam się trochę , że przy takim obcięciu moje pucułowate policzki będą baaardzo widoczne ale jak powiedziała pani fryzjerka asymetryczne obcięcie zawsze wyszczupla twarz :) Przy okazji dała mi kilka pomysłów na fryzurkę na kwietniowe wesele kuzyna na które się wybieramy .

Ojjj to się rozpisałam , idę się dalej kurować , bo na oku wyskoczył mi jęczmień :/ Calutka powieka sino-bordowa , boli gdy mrugam , opuchnięty cały policzek i "oczdół" , w aptece bez recepty wydali mi jedynie krople Świetlik , którymi mam smarować powiekę , jeśli do jutra się nie poprawi to udam się do lekarza , jednak oko to ważny narząd i nie ma z tym żartów . A na domiar złego , chyba w nocy źle leżałam na poduszce i strasznie boli mnie kark , mogę obrócić głowę tylko do pewnego stopnia , konsultowałam się już z kolegą ( fizjoterapeuta i masażysta ) i jeśli nie przejdzie to mam jutro przyjechać i spróbuje to rozmasować . Ale miejmy nadzieję , że do jutra wszystkie bolączki miną .A teraz jeszcze bonus - świąteczne fotki Zuzki - mojej bratanicy .


Ahhh ten kontrast zabójczy wzrok w słodkiej sukieneczce :)


A tu już w akcji - prezent się spodobał .


Pozdrawiam 

Paula :*