O mnie

Jestem żoną i dobrze mi z tym :)

piątek, 25 kwietnia 2014

Mamy Muum'a i powizytowo :)

Zacznę od rzeczy najważniejszej :) Wczoraj się wizytowaliśmy , szyjka zachowała się jak należy , i wróciła do dopuszczalnych rozmiarów i znów ładnie trzyma :) Co oczywiście nie znaczy , że znów mogę zacząć żyć na największych obrotach - raz nauczona , już tego błędu nie popełnię :) Kanapo spokojnie - nie opuszczę cię przez najbliższe 8 tygodni ! Wyszedł nam 31 tc , i tak naprawdę dotarło do mnie , że to już za chwilę , za kilka tygodni Kuba będzie z nami . SZOK ! Mały  w dalszym ciągu bardzo ruchliwy , tyle , że miejsca ma już mniej więc podziwiam jak na moim brzuchu wyrastają " górki " , bo tu dołem a tu górą się wypchnie . Waży 1800 gram , wymiarami też pasuje do obecnego tygodnia ciąży , serducho ładnie bije , wczoraj znów pokazał klejnociki :) Jak mnie wena najdzie to wstawię jakieś aktualne brzuszkowe zdjęcia . Ostatnio coraz więcej rzeczy sprawia mi trudności , chodzę jak kaczka , schylam się na raty , z wanny wyciąga mnie mąż , a golenie nóg to już poziom hard . Damy radę :) Zachcianki ? Dżem borówkowy ( top śniadanie od 2 tygodni ) , mięso , i moja ostatnia miłość - truskawki . Waga 71,5 - 72 kg , czyli do wagi z przed ciąży mamy jeszcze 1- 1,5 kg , i przypuszczam , że spokojnie w te 2 miesiące nadrobimy . Powróciła zgaga , nie tak często jak kiedyś ale jest , Rennie miętowe zamieniłam na owocowe , bo te pierwsze zaczęły mi smakować jak kostka do WC ( chociaż nigdy takowej nie jadłam to tak sobie jej smak wyobrażam ). Ciężko mi się oddycha , ale czytałam , że albo mały może mi uciskać przeponę , albo na tym etapie może być delikatny ucisk na płuca i z tąd te wariacje .
Teraz się pochwalę :) Mamy wózek !!! Naczy się , czekamy na kuriera ale dostałam sms-a , że dziś do 20 dostarczą ! Jestem mega szczęśliwa i po niekąd czuję ulgę , bo był to chyba najtrudniejszy zakup . Zdecydowaliśmy się na Jane Muum w odcieniu szaro - grafitowym , byliśmy go wymacać w Tychach , no miłość od pierwszego wejżenia ! Sklepik malutki , ale dobrze zaopatrzony , konkretna sprzedawczyni , wszystko nam pięknie pokazała , omówiła , w sklepie miała tylko wózek pokazowy , a dla nas zamówiła nowy i była tak miła, że pokryła koszty przesyłki kurierskiej ( żebyśmy 2 raz takiej trasy robić nie musieli ) , dała 50 zł upustu , i dorzuciła śpiworek , folię i moskitierę na fotelik . Takie interesy to ja lubię :) Jak już przyjedzie to wkleję jakieś fotki .
17 maja wybieramy się na wesele , a ja dalej w ciemnej du*** jeśli chodzi o ubiór :/ W moim zasięgu jest tylko dział ciążowy w H&M i C&A ale z tego co mają nic mnie na kolana nie rzuciło , z drugiej strony nie chcę też wydawać mega kwoty na sukienkę tak na prawdę na 1 raz . Najpierw chciałam coś luźnego ale gdy zmierzyłam czar prysł , wyglądam , jak bym była 2 razy większa niż jestem :/ więc jednak musi być coś dopasowanego z miejscem na brzuch . Zamówiłam taką na allegro :



( zdjęcie - allegro)


Gdyby okazała się za krótka/szmaciana/nie ładna , to mam jeszcze czas by znaleźć coś innego , a tą zawsze mogę odesłać , wiadomo zakup przez internet to zawsze zakup w ciemno , więc nie chciałam sobie tej opcji zostawiać jako wyjścia awaryjnego . Miejmy nadzieję , że będzie ok .



P


wtorek, 15 kwietnia 2014

Szukamy zastępcy

1. Jane Muum




2. BeBe Beni IGO





3. Coletto Mateo lub Coletto Marco Polo ( w jedyn przednie koła są podwójne poza tym są takie same )






4. Quinny Speedi Sx





Nr. 1 i 2 mają bardzo dobre opinie , niestety w grę wchodzi tylko zakup przez internet bo nigdzie w pobliżu naszego miejsca zamieszkania nie są dostępne :/ Miałyście z nimi styczność ? Jeśli tak proszę o wszelakie informacje / opinie / odczucia . 3 możemy pojechać i zobaczyć na żywo , nie mają jednak zbyt dobrych opinii , że niby szybko zaczynają skrzypieć , stają się "wytelepotane" itp. no a po jednej jeździe w sklepie nie można tego ocenić , i wydaje mi się , że gondolka jest zbyt nachylona do przodu , może pod ciężarem dziecka to się zmieni ? Nie wiem ... 4. Mąż nie chce trójkołowca , ale mi ten osobiście się podoba , opinie też ma dobre , traktuję go jako wyjście awaryjne . Wszystkie wózki mieszczą się w naszym budżecie czyli. max. 2000 zł . Mój faworyt to 1 .Boję się jednak zakupu w ciemno .


P







poniedziałek, 14 kwietnia 2014

No i dupa blada ...

Jestem zła ! Po świętach , chcieliśmy pojechać po wózek , bo i fundusz już jest , i moje samopoczucie jeszcze pozwala na wojaże , chociaż chodzenie po sklepach już mnie męczy i chciała bym już kupić te najpotrzebniejsze rzeczy i mieć z głowy . Wracając do tematu :) Po wózek mieliśmy pojechać do hurtowni do Żor , myślę sobie zadzwonię się upewnić , czy jest dostępny od ręki w wybranym przez nas kolorze , żebyśmy sobie daremnej wycieczki nie zrobili . Najpierw chaiałam jeszcze sprawdzić na sronie tego sklepu konkretne nazwy kolorów itp , co by potem wariatki z siebie nie zrobić , szukam i  wózka nie ma , wpisuję w wyszukiwarkę na stronie NIE ZNALEZIONO DANEGO PRODUKTU ! :/  Ok , spoko bez paniki , to , że nie ma na stronie nie znaczy , że w sklepie go nie mają . Dzwonię . Cholera jednak nie ma :/ Co więcej , ten konkretny model firma wycofuje ze sprzedaży ... Jest już "następca" , tyle , że ze srebrnymi wstawkami , co już mi się w nim nie podoba , ma inny śpiworek , nie ma do niego parasolki i osłonek ( przynajmniej wliczonych w cenę czy są do kupienia osobno i za ile to się nie orientowałam ) poza tym wygląda identycznie i jest o całe 300 zł droższy :/ Gdy doliczymy do niego fotelik i adaptery , to wychodzi cenowo mniej więcej tyle co Mutsy Transporter z fotelikiem ( ten wózek też biorę pod uwagę , ale zniechęca mnie brak możliwości , montowania spacerówki tyłem lub przodem , oraz brak teleskopowej rączki i ceny akcesoriów ) . Szperam po necie czy gdzieś jakieś resztówki nie zostały , gdy już coś znajdę to nie w tym kolorze co chcemy :/ Tak więc tak jak w tytule jestem w dupie ... Nie pozostaje mi chyba nic innego jak przejść cały proces wertowania stron z wózkami i opiniami na nowo i zdecydować się na coś innego ... Kurde a było już tak blisko , za 2 tygodnie miał już stać w naszym salonie , mój śliczny , wymarzony :(  Niech mi cholera jeszcze ktoś powie , że mam wózka wcześniej nie kupować to nogi z dupska powyrywam :P


Co u nas .
Kanapowanie trwa , ok w weekend może za dużo nie poleżałam , ale po zakupy świąteczne trzeba było z mężem pojechać , bo biedak tematu by sam nie ogarnął , trochę posprzątałam , ale tylko te najlżejsze rzeczy , oraz powoli zabrałam się za przygotowywanie dekoracji samochodu na ślub kuzynki ( to akurat robię sobie "na raty" bo do 17 maja mam czas). Skompletowałam już sobie zawartość torby do szpitala , w najbliższych dniach może pojawi się o tym post . Zmykam dalej leżeć i wertować internet , może gdzieś tam ostał się chociaż jeden nasz wymarzony wózeczek ...


P

wtorek, 8 kwietnia 2014

Kanapowo

Nasza kanapa zamieniła się w centrum dowodzenia , leżę pod kocykiem , koło mnie laptop , piloty , telefon , gazety , ksiązki , napoje i przekąski full serwis :) Robię tylko to co naprawdę muszę i to na co mogę sobie pozwolić , tachanie zakupów , kosza z praniem czy mycie podłóg skreśliłam z mojej listy obowiązków . Nie oceniona jest pomoc mojego męża i rodziców . Mama pomaga mi posprzątać , od czasu do czasu na obiad do siebie przygarnie , jest dla mnie mega wsparciem . Mąż , chociaż w domu jest rzadko , to zakupy zrobi , pranie wstawi , pomaga ile może . Czasami jest mi wręcz głupio , że wszyscy tak koło mnie skaczą , bo ja to mam naturę Zosi-Samosi  ciężko mi na dupce usiedzieć gdy inni robią coś za mnie . Siłę i ochotę do pracy mam no ale kurde nie mogę , gdybym pozwoliła sobie na jakieś dłuższe prace od razu pobolewa mnie brzuch, kładę wszystko i pokornie idę w stronę kanapy - trudno jak mus to mus . Jak na złość zachciało mi się malowania łazienki ( w sumie to nie tyle zachciało co było to konieczne , bo łączenia płyt gipsowych na suficie popękały i wyglądało to źle ) , tak więc w sobotę wieczorem mąż do 21 z wałkiem się motał , bo jak się okazało satynowa farba którą kupiliśmy ( bo zmywalna więc do łazienki super ) za chiny zamalować tej starej turkusowej nie chciała , po 3 warstwach efekt jest do przyjęcia . Nowy kolor to żywy pomarańcz , no oki , wręcz oczoj**** - wiem jedno ostatni raz mąż decydował o wyborze koloru :) Za dnia jest jeszcze ok , ale wieczorem przy sztucznym świetle z naszego okna bije łuna jak od pożaru , a w lustrze ma się karnację jak apacz :)) Pozostaje mi się przyzwyczaić i poczekać do następnego malowania .
Dziś mam wizytę u reumatologa , mam nadzieję , że tak jak ostatnio wszystko pójdzie w coraz lepszym kierunku .

Pozdrawiam
P

piątek, 4 kwietnia 2014

28 tc wizytowo

Wyniki mamy bardzo dobre , cukier w normie , jest tylko jedno ale ... skróciła nam się szyjka macicy :/ Pan doktor twierdzi , że nie jest aż tak źle , ale jednak jest trochę za krótka jak na ten czas ciąży , i nie trzyma tak dobrze jak ostatnio . Mam na siebie uważać , duuużo wypoczywać , jak najwięcej leżeć , oraz nie dźwigać nic ciężkiego . Sama jestem sobie winna , ostatnio wstąpiły we mnie siły i chciałam zrobić wszystko na raz , oczywiście bez niczyjej pomocy i mnie pokarało . Były prace w ogrodzie i też się nie oszczędzałam ... Cóż tegoroczną Wielkanoc przyjdzie spędzić nam z nieumytymi oknami , w nieco mniej niż zawsze czystym mieszkaniu , ale to wszystko nie ważne , najważniejsze , żeby z Kubą wszystko było ok . Doktorek stwierdził , że jeśli na następnej wizycie nie będzie poprawy , to będziemy działać . Na wszelki wypadek skompletuję sobie torbę do szpitala , gdyby przyszło mi się połozyć na obserwacji lub coś w tym stylu ( tfu, tfu , odpukać !!! ).

Trzymajcie za nas kciuki !

P

wtorek, 1 kwietnia 2014

Nie taki diabeł straszny jak go malują

Jesteśmy po badaniu glukozy . O 8 zgłosiłam się do Ośrodka Zdrowia , były pewne problemy z pobraniem krwi , chyba z powodu tego , że byłam jeszcze mega zaspana , krew płynęła dosłownie po kropeleczce , i naciągnięcie 2-ch probówek trochę trwało . Potem przyszła pora na wypicie mikstury , dostałam kubeczek z glukozą dodałam pół cytrynki i .... nawet mi smakowało :) Wypiłam na 3 razy i mąż zabrał nas do domu . Jazda zaczęła się potem :) Gdy wróciłam położyłam się wedle nakazu pani pielęgniarki , i nagle poczułam jak by w gardle stała mi wielka kluska oblepiona cukrem ... myślałam , że zaraz pawia puszczę , za wszelką cenę starałam się jednak tego nie zrobić . Wypiłam kubeczek wody , poszłam się przewietrzyć na balkon , a gdy wróciłam zaliczyłam lekki zjazd :) Po kilku takich akcjach , już wiem jak sobie z tym radzić , na szczęście mąż był obok , nie odleciałam kompletnie i po chwili wszystko było ok . O 10 ponownie zgłosiliśmy się do Ośrodka , teraz pobranie krwi to był już pikuś , nawet nie wiem kiedy i siedziałam z przyklejonym plasterkiem . Ogólnie , nastawiałam się na mega hardcore , zawsze tak robię , a wcale nie było tak źle . O wszystkim jeszcze przez parę dni będzie mi przypominał siniaczek na zgięciu ręki . Teraz pozostaje nam czekać do czwartku na wyniki i kolejną wizytę u ginekologa .

P