O mnie

Jestem żoną i dobrze mi z tym :)

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Sylwestrowo :)

Ojjj kiedy ten rok przeleciał ? No kiedy ? Jeszcze niedwano staliśmy przed restauracją z kieliszkami szampana w dłoniach i mówiliśmy sobie , że już za 8 miesięcy będziemy małżeństwem , a teraz już 4 miesiące po :)

Podsumowując ten rok :

Chyba najważniejsze - Nasz Ślub .
Remont mieszkanka.
Moja bratanica i siostrzeniec męża obchodzili swoje pierwsze urodzinki .
Ktoś z naszej rodziny pokonał ciężką chorobę .
Kuzynka M urodziła śliczną małą Zosię .
Nasze pierwsze małżeńskie Święta .
A po drodze wiele innych małych uśmiechów losu .

momentami było źle :

Miesiąc przed przed naszym Ślubem zmarł mój Wujek , wypadek babci , choroba kogoś z rodziny M .

Jaki będzie ten Nowy Rok ? Ważne by dopisywało zdrówko , reszta sama jakoś przyjdzie . 

Postanowienia ? Mam , zrobiłam , razem z mężem .

(Jeśli) dostanę tę posadę to dać z siebie wszystko , tak aby utrzymać tę pracę .
Mąż będzie szukać innej pracy , tak aby częściej być w domu .
To może głupie , ale postanowiliśmy schudnąć :) Ile to jeszcze musimy sobie określić , już nawet nie dla wyglądu ale dla zdrowia , lepsze odżywianie , ćwiczenia  itp.
Ja w końcu udam się do lekarza i wyśpiewam mu moje wszystkie problemy z kregosłupem i serduchem .
W KOŃCU pojadę po nowe okulary , ( ze starych zeszła farba i mnie uczulają :/)  bo coraz gorzej widzę :(
Chcemy pojechać sobie na wakacje ( taka spóźniona podróż po ślubna ) nie musi być zagranicę , Polskie morze lub góry - byle razem !
No i jeszcze jedno nasze marzenie , z którycm jeszcze troszkę musimy poczekać ( przynajmniej do unormowania męża i mojej sytuacji  z pracą ) ale jeśli się uda to pierwsze się dowiecie . Chyba się domyślacie o co mi chodzi :)



Nie wpisałam na listę zrobienia Prawa Jazdy , bo i tak wiem , że pujdę dopiero gdy mnie życie naprawdę zmusi , bo nie ciągnie mnie w ogólne .


A u nas po Świętach jeszczed więcej sprzątania niż przed , 29 zrobiliśmy parapetówkę dla znajomych , było bardzo fajnie tylko na drugi dzień wszyscy cierpieli na dziwny ból głowy :) 

Mamy już płytę z wesela, całokształt przeszedł nasze oczekiwania :) Oglądałam już chyba z 6 razy z czego 3 przeryczałam . 


Kochane udanego Sylwestra , a w tym Nowym Roku spełnienia wszystkich marzeń , tych małych i tych dużych , zdrowia , optymizmu , miłości ,miłości i jeszcze raz miłości , oraz aby ten 2013 był jeszcze lepszy niż ten mijający ! 

P i M 

:*:*:*

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Życzenia

Między zamieszaniem zupy a nakrywaniem do stołu znalazła się chwila by złożyć Wam życzenia :)


Niech te Święta będą przepełnione rodzinną atmosferą , pysznym jedzeniem , spokojem i radością.
Niech znikną wszelkie spory i kłótnie , a problemy zejdą na dalszy plan .

P i M


Ps . Aby jedzonko nie poszło w "boczki" :)

Odezwę się po Świętach :*

czwartek, 13 grudnia 2012

Normalnie o tej porze ...

... roku kobiety ( zazwyczaj ) zajmują się porządkami przedświątecznymi , pieczeniem pierniczków , dekorowaniem domu i całą resztą babsko-świątecznych spraw :) A ja ? Ja jak zwykle dokładam sobie roboty , zamiast zająć się zbyt długo odkładanymi już porządkami ,  szlifuję sobie scianę , potem gruntuję i maluję na fiolet "Milkowy" jak określił to mój mąż , częściowo przy oświetleniu z latarki z powodu przerwy w dostawie prądu : / Padam na pysk :) Ale było warto . Usłyszeć od Męża " Mam wspaniałą i zaradną żonę " - BEZCENNE ! :)

A teraz odpoczynek bo jutro znów duuuuużo do zrobienia  . Piwko i reggae - to lubię :)




Pozdrawiam

P

środa, 12 grudnia 2012

Coraz bliżej Święta :)

Na początek kilka fotek ( przepraszam za jakość !!! ) z moimi "dekoracjami"

Tak - udekorowałam już choinkę , stała taka "goła" , bombki leżały w pudełkach nie miałam sumienia i postanowiłam ją ubrać :) W tym roku postawiliśmy na srebro i biel , ozdób nie ma za dużo bo nie lubię przepychu na choince .


Na zdjęciu jest taka nijaka ale na żywo prezentuje się lepiej .






Łośki i aniołki wycięłam własnoręcznie z białego filcu 



Na szczycie srebrna gwiazda , pamiętam czasy kiedy byliśmy z bratem mali , i zawsze przy ubieraniu choinki była kłótnia o to , kto założy gwiazdę , nie raz dochodziło do rękoczynów i tata musiał interweniować , potem zakładaliśmy obydwoje w sensie najpierw ja , potem tata zdejmował i  nakładał brat . Może to głupie , ale za każdym razem gdy ubieram choinkę wracają do mnie te wspomnienia :)





A tu moje makaronowe choineczki 



cholernie czasochłonna robota , ale efekt myślę , że ciekawy .




Gałązki na parapecie , po wypsikaniu całego spray'u za 20 zł ( efekt był taki , że gałązki były sine :P ) okazało się , że gotowe można kupić w kwiaciarni za 3.50 :) i tak też zrobiłam . Gwiazdeczki też wycięłam własnoręcznie .




Te z koleji pomalowałam białą farbą , która została z remontu , polecam bo niewielkim kosztem i nakładem pracy można uzyskać ciekawą dekorację , ale to tylko moje zdanie :)


Do wazonów włożyłam orzechy włoskie , plastry zasuszonej pomarańczy i cytryny , woskownicę i szyszunie :)

Palnuję kupić jeszcze białe lampki choinkowe i położyć je na parapetach wokół wazonów i choineczek , tylko jak na złość wszędzie są kolorowe :/




Zapakowałam już część prezentów , resztę trzeba dokupić ...




Największy pakunek , dla bratanicy :)



A tak poza tym u nas wszystko ok , meżu w pracy , ja cała w strachu o niego  , bo warunki na drogach ponoć bardzo złe ... teraz biedak utknął w Szczecinie i od 2-ch dni siedzi w samochodzie i czeka na załadunek , w dodatku jest strasznie zakatarzony , ahhh chciała bym poprzytulać , przynosić herbatki i troszczyć się o niego ale na odległość niestety nie da rady .
Sprawa z córką znajomych dalej kiepsko wygląda , byli na konsultacjach w Warszawie , obecnie mała jest tam w szpitalu i przejdzie pierwszą chemioterapię , potem drugą a potem naświetlania . Lekarze w szpitalu w Gliwicach dali jej 9% szans na przeżycie , ale wg. mnie nawet pół % to nadzieja i trzeba wierzyć i walczyć do końca ! 

A żeby skończyć chociaż trochę optymistycznie , to prawdopodobnie załapię się na tę posadę o której Wam mówiłam , Pani Dyrektor powiedziała , że mnie zatrudni ale róznie to bywa , więc nie chcę zapeszac i cieszyć się na zapas . Wszystko wyjaśni się pod koniec lutego .

Ze spraw Świątecznych to zostało nam do dokupienia jeszcze kilka prezentów , pieczenie ciastek i wysprzątanie domu , naszego i u babci .

Aleee damy radę !

A jak tam Wasze przygotowania ?


Pozdrawiam 

P







środa, 5 grudnia 2012

Nigdy nie zrozumiem ....

Post znów bardzo osobisty , chyba najbardziej ze wszystkich jakie tu wstawiłam ... ale też cholernie smutny ...

10 minut temu dzwoniła teściowa z tragiczną wiadomością ...
7 letnia córka naszych znajomych ma guza na rdzeniu kręgowym ...
Lekarze nie mogą operować z powodu jego położenia , guz wykryty podczas badań , małą ciągle bolała głowa zalecili rezonans i wyszło . Jej rodzice pracują w służbie zdrowia , konsultowali już u  przeróżnych specialistów i wszyscy mówią to samo , nic nie można zrobić , pozostaje czekać na cud lub na najgorsze :(
Stan bardzo szybko się pogarsza , mała już praktycznie ledwo co widzi , a choroba postępuje .
Normalnie ryczę jak głupia .
Proszę Was o modlitwę za małą .

Nie wiem co jeszcze napisać , jestem w takim szoku .


P

wtorek, 4 grudnia 2012

Barbórka

Dziś Barbórka czyli święto wszystkich górników. U nas w rodzinie górnicy byli są i będą , pradziadek , dziadek , tata , wujek a teraz brat , a kiedyś w przyszłości może moje lub jego dzieci zasilą szeregi Braci Górniczej . Nawet mój M wozi węgiel :P więc też coś z górnictwem go łączy . Jak na śląską rodzinę przystało Barbórkę obchodzimy dość hucznie .Rano tata i brat byli na uroczystej procesji i mszy w intencji żywych i zmarłych górników , a potem byli na akademii , zorganizowanej przez dzieci ze szkoły . A po południu wszyscy poszliśmy do brata , nawet mężu z pracy przyjechał dziś po południu bo święto więc kopalnie wolne mają to o załadunku pomarzyć można . Była bardzo barbórkowa kolacja : golonka z piekarnika , kapusta zasmażana z grzybami , ziemniaczki , musztarda a do tego piwo :) Może to głupie , zale pomimo tego  , że mam 22 lata to dalej robię dla moich panów laurki :P 
Podsumowując wieczór spędzony miło w gronie rodziny , obżarliśmy się po uszy . 

( zdjęcie z internetu ) 


Wszystkim Górnikom z okazji Waszego Śwjynta ,
wiela zjazdow tela wyjazdow ,
niech Śwjynto Barbara nad wami czuwo ,
a robota niech Wom chłopy 
dobrze idzie !

Szczynść Boże ! 



Ps. Niedługo wpis z z moimi ozdobami świątecznymi :)


Pozdrawiam 

P




środa, 28 listopada 2012

Leń , straszny leń :)

Na początku dziękuję wszystkim za życzenia powrotu do zdrowia dla mojej babci . Czuje się lepiej , chodź dopiero dziś wychodzą wszystkie siniaki i dopiero dziś czuje jak bardzo się potłukła . Wg. zalecenia lekarza ściągnęłam jej opatrunek i ranę przemyłam wodą z mydłem . Babcia ma 4 szwy nad brwią , sine oko i zadrapany nos ... Dodatkowo chyba ma grypę żołądkową , nie ma apetytu , i mało co może jeść . Miejmy nadzieję , że jak trochę wypocznie i zacznie juz normalnie jeść to poczuje się lepiej .

A dziś jak w tytule straszny leń , nie chce mi się absolutnie nic , ograniczyłam się do zrobienia prania , i delikatnego ogarnięcia  hacjendy :) Minimum z minimum :)  Wieczorem zafunduję sobie mini SPA , a co :)
A teraz wyleguję się przed tv i dobrze mi z tym :)

A i zachęcam wszystkich którzy ( tak jak ja ) lubią niespodzianki , aby zajrzeć tutaj :

http://alicjahandmade.blogspot.com/2012/11/dear-santa.html?showComment=1354115495411#c4687854271441096730

Pozdrawiam
P

wtorek, 27 listopada 2012

Silnie wystraszeni ...

Kolejny osobisty post , aby go napisać muszę Was trochę wtajemniczyć w nasze życie rodzinne . Otóż brat mojej mamy ( mój chrzestny ) , choruje już od 2-ch lat na neuroboreliozę ... choroba straszna , zaatakowała mu cały układ nerwowy , było tak źle , że wujek praktycznie musiał na nowo uczyć się chodzić . Teraz jest już trochę lepiej , ale lekarze nie mogą nic więcej zrobić pozostaje nam czekać , na cud ...  oraz na to , że kiedyś odzyska 100% sprawności .
Mieszkają razem z babcią , ok 10 -15 minut drogi od nas , dodam , że babcia też schorowana , 5 lat temu miała lekki wylew , na szczęście jest sprawna , tylko prawa strona ciała jest słabsza . 2 tygodnie temu zaliczyła wizytę na pogotowiu ponieważ miała niemożliwie wysokie ciśnienie .
To tyle słowem wstępu .

Dziś godzina 8 rano , ja spokojnie wyleguję się jeszcze w łóżku , nagle słyszę , u rodziców dzwoni telefon ... a za chwilę krzyk mamy " Co się stało ???!!! " , chwilę potem tata wpadł do mojej sypialni i oznajmił mi , że muszą szybko jechać , bo babcia się przewróciła , tylko tyle powiedział im przestraszony wujek , zanim rzucił słuchawkę .
Babcia zasłabła , i spadła z krzesła w kuchni , rozbiła sobie głowę i straciła przytomność . Wujek nie miał siły jej podnieść , przeciągnął ją na korytarz i posadził pod ścianą . Nawet nie umiem sobie wyobrazic co czuł wchodząc do kuchni a tam zastał swoją mamę na podłodze w kałuży krwi ... Do teraz gdy o tym myślę trzęsą mi się ręce i mam łzy w oczach . Pogotowie zabrało babcię do szpitala , porobili wszystkie badania , zszyli głowę , i wypuścili do domu . Na szczęście nic złego się nie stało . Tylko musimy babcię obserwować przez najbliższe 2 tygodnie , więc mama postanowiła się przenieść do nich na jakiś czas , babci trzeba pomagać przy każdym wyjściu z łóżka , nawet asekurować podczas drogi do toalety , a wiadomo wujek z zachwianiem równowagi sobie nie poradzi .

Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze ? Że zostaliśmy z tym wszystkim zupełnie sami , moi rodzice , ja i brat ... Ciocia ( siostra mamy ) mieszka za granicą , pokłóciła się z wujkiem i nie przyjeżdża do swojej mamy w ogóle ... po prostu chyba nie poczuwa się do obowiązku . Siostra mojej babci , też brzydko mówiąc nas olała , wszyscy sąsiedzi , z którymi babcia i wujek przyjaźnili się od lat , którzy byli jak rodzina , też się odwrócili ... babcia się starzeje  i pewne z czasem będzie coraz gorzej , rodzicom też lat przybywa i kiedyś wszystko zostanie na moich i męża barkach . Przykre , że dopiero takie sytuacje pokazują nam na kogo tak na prawdę można liczyć ...

Podsumowując dziś najedliśmy się strachu i to poważnie , mam nadzieję , że babci teraz już zdrówko będzie dopisywać , pojedziemy z mężem ją odwiedzić wieczorem , teraz niech sobie wypocznie .
Ten rok , a właściwie jego końcówka przynosi same nerwy i trudne sytuacje , niech się juz kończy i to jak najszybciej !

2013 przychodź , i to już !

Pozdrawiam

P

piątek, 23 listopada 2012

No nie wytrzymam !

Pamiętacie mój pełen triumfu wpis , o pomyślnym zakończeniu sprawy z firmą na N ? O dziesiątkach telefonów i pism ? Jak się okazało , moja radość była przedwczesna ...  Ale zacznijmy od początku ...
16 listopada ( po telefonicznej rozmowie z o dziwo MIŁĄ konsultantką ) dostałam pismo z firmy N , że POZYTYWNIE rozpatrzyli moją rezygnację z usługi telewizyjnej ( której nie zamawiałam , ale to już olać ), że usługa ta została zablokowana i nie będzie w ogóle aktywowana na moim koncie , bez żadnychy opłat z tego tytułu .
Dziś spokojnie sobie prasuję i tu nagle dzwoni mój telefon . Jakiś Pan ( nie pamiętam nawet jak mi się przedstawił ) mówi mi , że moja prośba nie została przyjęta (czyt. rozpatrzona NEGATYWNIE ) .... SZOK ! Ja mu grzecznie , że mam pismo , potwierdzenie wysłania rezygnacji , że nawet nie odbierałam sprzętu do tv , a on mi : " Wie Pani co , oni tak zawsze robią , że najpierw wysyłają , że pozytywnie rozpatrzona , bo tak muszą , a potem jednak okazuje się , że nie rozpatrzona " . Pytam co mam robić a on mi aktywować , bo przez pierwsze 2 miesiące to tylko złotówka a potem jedyne 25 zł ... , no chyba , że chcę zrezygnować to wtedy 500 zł !!!! I poszło , woda na młyn , wylałam na tego Pana wszystkie żale które mam do firmy N , między innymi , że traktują swoich klientów jak debili  itd.  Powiedziałam , że muszę na ten temat porozmawiać z mężem i , że ma oddzwonić wieczorem .
Potem coś mnie tchnęło , i zadzwoniłam sama do firmy N , a Pani mi na to , że nie wie czemu ten Pan wprowadził mnie w błąd , bo usługa nie będzie włączona i rezygnacja jest przyjęta , nie będzie z tego tytułu żadnych opłat , doradziła też , żeby z tym Panem nie rozmawiać i tyle .


I powiedzcie mi co mam robić ? Komu w tej sytuacji wierzyć ? Mam to czarno na białym , potwierdzone .
Ile ludzi przede mną udało się już tak wrobić ? Ile starszych osób które czasami podpisują coś , bo nie znają się na temacie , bądź nie mogą doczytać milimetrowych literek ?

Najgorsze w tym wszystkim jest to , że człowiek jest bezradny ... bo pomyślmy realnie czy jest szansa wygrać z taką firmą ?

Ponoć odsłuchali nagranie tej rozmowy i że na 100 % zamówiłam telewizję ... dziwne , że ani mąż , ani mama którzy siedzieli ze mną przy jednym stole takiego faktu nie pamiętają , chyba mam rozdwojenie jaźni , albo jestem tak głupia , że nie wiem co mówię . Oczywiście , gdybym chciała to odsłuchać to muszę wysłać odpowiednie pismo a oni zadecydują czy mogę czy nie , a jaką mam pewność , że przy nagraniu ktoś nie majstrował , czegoś nie wyciął lub nie wstawił ? Tak aby uzyskać wersję wygodną dla siebie ?

Sprawdzałam na necie nasząfakture jest na niej 176 zł , nie wiem z kąd , za 4 dni mozna będzie fakturę zobaczyć szczegółowo , wg. polecenia pani od rezygnacji mam uregulowac tylko należnośc za internet , a oni wyślą mi skorygowaną fakturę , bez opłaty za telewizję , chociaż to też czarno widzę .

Coś czuję , że w tym roku naszym prezentem pod choinkę będzie te 500 zł na rezygnację z usług tej firmy , bo na prawdę nie mam już siły  ani ochoty dalej się szarpać , i być odbijaną między konsultantami , którzy za każdym razem twierdzą cos innego .

Ps. Dziewczyny czy któraś z Was orientuje się może , czy wg. prawa , jeśli mam to pismo o pozytywnym rozpatrzeniu mojej rezygnacji , to jest ono do podważenia ?

Jeśli cos się wyjaśni to Was poinformuję

Pozdrawiam
P

czwartek, 22 listopada 2012

Nasze Gniazdko :)

W końcu :) Udało się , dom w miarę czysty więc można cykać fotki ( umyłam specialnie okna z tej okazji :D ) . A żeby nie było to takie zwykłe "chwalenie się" mieszkankiem to dam zdjęcia przed i po . 

Słowem wstępu :) Bo akurat z tego etapu nie mam zdjęć , starą kuchnię i łazienkę połączylismy i tak powstała nasza nowa łazienka , dodatkowy zyskaliśmy korytarzyk , w którym będzie garderoba a zarazem przejście do naszej przyszłej kuchni . 

A i jeszcze coś , ten post nie ma na celu chwalenia się , bo nie ma czym tak na prawdę , urządziliśmy się bardzo zwyczajnie , bez szału , tak aby nam się dobrze mieszkało .

Jedziemy ! 

Na pierwszy ogień sypialnia .

Przed :



Mężu , wtedy jeszcze narzeczony ( bo sypialnię zrobiliśmy ok. 2 miesiące przed ślubem ) w akcji :)


Yetti! Ty istniejesz ! :))


Po :





Moja szafeczka nocna , a na niej nasze 1-sze wspólne zdjęcie :) Ahhh , byliśmy wtedy piękni i młodzi , teraz nam tylko to "i" zostało :))


Anioły i koszyczki na moje pierdółki .

Jeśli dobrnęłyście do tego momentu to uprzedzam zdjęć będzie jeszcze trochę  .

Zabudowaliśmy klatkę schodową zyskując swoje oddzielne mieszkanko , i duży korytarz , który łączy ze sobą wszystkie pomieszczenia ma piętrze. 

Przed ( a właściwie to w trakcie ) :









w lewo idzie się do sypialni , w prawo do pokoju tv , a z niego do salonu , a z salonu znów można wejść na korytarz , normalnie gonić się można :)


a tutaj moje zamiokulkas'y , niezwykle ciężkie do wykończenia , polecam wszystkim tym którzy tak jak ja nie mają ręki do kwiatów :)


A tutaj nasz Bob , wisi zaraz na przeciw drzwi wejściowych .

Pokój tv .

Przed :





Po :






Salon .

Przed :




Kieeeedyś była tutaj ściana 


Potem młoty poszły w ruch ... 





I z dwóch pokoi zrobił się jeden :)




Moje świeczuszki :)


I kwiatuszki , grudnik coś kuleje , chyba zbyt hojnie go podlewałam a wrzos dalej dzielnie się trzyma .


Ufff i ostatnie pomieszczenie - łazienka .
Tutaj najwięcej się zmieniło , i tutaj było też najwięcej roboty .

Przed :


Tutaj kiedyś był zlew , ściana została zburzona i powstało połączenie starej łazienki z kuchnią .










Komin , na środku łazienki , tworzy taki hmmm , murek ? Za nim zamontowaliśmy wannę , wchodząc do łazienki w ogóle jej nie widać .








A tutaj korytarzyk , kiedyś będzie tu garderoba , narazie stoją pudła z moimi butami i torebkami , a za "zasłonką" będzie kuchnia , na razie jest tam składzik na sprzęt i materiały , oraz moja mini "suszarnia" na pranie , ale wierzcie mi tego oglądać nie chcecie :) 





A tak chcieli byśmy umeblowac kuchnię , wiadomo  , że kolory mebli ,ścian itd będą inne , chodzi o ogólny zarys : 








Mam nadzieję , że Was nie zanudziłam na śmierć :)

Pozdrawiam 


P


wtorek, 20 listopada 2012

Wieczorne smutasy i rozmyślania

Jest źle , nie tragicznie , bo wiem , że na co dzień ludzie zmagają się z większymi problemami niż moje -nasze , ale nie jest też dobrze . Próbuję sobie wmawiać , że jest ok, że wszystko minie i znów będzie lepiej , ale chyba nie da rady .
Powód ?
Praca. Męża i moja , a w moim przypadku to akurat jej brak .
Nigdy chyba nie pisałam jeszcze tak osobistego posta , i sama się sobie dziwię , że to robię , ale gdzieś muszę to z siebie wyrzucić .
Zacznijmy od początku a właściwie od pracy męża . Zap******* od poniedziałku do piątku , w domu jest gościem , praktycznie to można powiedzieć , że żyje w samochodzie i co z tego ma ?  NIEWDZIĘCZNOŚĆ ...  szef "cyka" się z wypłacaniem pieniążków , wmawia mu , że pracuje mniej niż inni , chociaż robi dokładnie tyle samo kursów co inni pracownicy , i ma wielkie pretensje , że M nie chce chodzić do pracy w soboty , chociaż właściwie to nie ma po co , skoro zdąży zrobić swoją pracę łącznie z naprawami i umyciem samochodu w piątek. Ma najniższe wynagrodzenie z wszystkich i co więcej musi się za każdym razem prosić o wypłatę ... w moim odczuciu to szef chyba próbuje go sprowokować do zwolnienia się z firmy . M stwierdził, że jak tylko trafi mu się jakaś okazja to zmieni robotę , bo szkoda naszych nerwów .
Wtedy do pracy mogła bym iść ja , bo gdyby mąż zaczął pracować na innych warunkach był by częściej w domu i nie mijali byśmy się .
U mnie pojawiła się nadzieja na zdobycie pracy jako pomoc kuchenna w przedszkolu w sąsiedniej wsi , zawsze to coś , no i przede wszystkim nie było by problemu z dojazdem , w lecie rowerem a w zimie mogę liczyc na tatę , ale do tego czasu może zrobiła bym prawo jazdy .W dodatku to praca państwowa a nie  w zakładzie prywatnym , co też przeważa za. Niby same plusy , ale nie będę czarować , gdyby się udało była by to praca załatwiona jak się to mówi "po znajomości" ( mama naszego świadka , przyjaciela mojego M jest dyrektorką tego przedszkola ) . I jakoś nie wiem czemu ale nie mogę się przełamać ... może to dla tego , że byliśmy z bratem wychowywani tak , żeby do wszystkiego dochodzić samemu i liczyć tylko na siebie i swoje umiejętności ?
Z drugiej strony jak tak patrzę na sytuację z pracą w naszym kraju , to dochodzę do wniosku , że bez znajomości się jednak nie da nic załatwić , a jesli już to mało co .
Biję się z myślami , ale chyba w końcu złożę CV i tyle i niech się dzieje co chce.
Już od kilku dni mam stresy, źle śpię , jestem podenerwowana . Chyba z powodu sytuacji w pracy u męża , widzę , że się męczy , że jest mu źle , jest zły i bezradny i to chyba udzieliło się mi .
Powtarzamy sobie co wieczoru , że damy radę choćby nie wiem co , a potem trzeba się zderzyć z rzeczywistością i ciągnąć to dalej , bo rachunki same się nie zapłacą , a życie jest co raz droższe .

I to na tyle , ulga ? Tak .

Z wiadomości innych . Po ponad roku zarzekania się ,że ja nie , nigdy , bo po co  mi itd. założyłam konto na fb :) tak po prostu , nie chciała bym utracić kontaktu ze znajomymi z zagranicy a tak przynajmniej będę na bieząco .
Szykuję ( a właściwie to mam zamiar zacząć szykować ) dla Was wpis z fotkami z naszego gniazdka , Jutro ogarnę chacjendę i porobię jakieś w miarę przyzwoite zdjęcia i do końca tygodnia postaram się taki wpis tu umieścić .

Pozdrawiam
P

czwartek, 15 listopada 2012

Jessst!

Udało się :) Opłacało się jak to mówi mój mąż być upierdliwą :P dzwonić po 3 razy dziennie , tłumaczyć jedno i to samo , pisać, drukować , skanować , odsyłać , faksować. Zadzwoniła do mnie Pani z firmy na N w sprawie tej telewizji którą rzekomo zamówiliśmy , rozpatrzyli naszą rezygnację pozytywnie i co najlepsze nie musimy płacić kary z powodu rezygnacji ani żadnych dodatkowych opłat . Niby to głupota , ale znów uwierzyłam , że warto walczyć o swoje ! I że się da ! :)
Mężu wrócił do domu ok.17  zjedliśmy sobie obiado-kolację , a teraz wieczór przed tv, jutro czeka mnie wczesna pobudka , bo zdecydowałam , że pojadę z mężem do pracy , narobimy sobie kanapek , pośmiejemy się a przede wszytkim pobędziemy RAZEM :)

Miłego wieczoru wszystkim

P

środa, 14 listopada 2012

Tak zwyczajnie

Ojjj mam dziś ciężki dzień . Źle spałam , boli mnie szyja i głowa i coś jak by chrypka mi się przypałętała .
Leżę od rana na kanapie przed tv , z przerwami na śniadanko i poranną toaletę . Dziś urodziny babci M , więc czeka mnie rodzinna imprezka , mężu niestety  w pracy , więc to ja będę reprezentować naszą rodzinkę , pojadę wcześniej , bo pewno trzeba będzie w czymś pomóc , a ja w domu bezczynnie i tak nic nie wysiedzę . 
Szperałam w internecie i wyszukałam kilka ozdób świątecznych , mam zamiar zacząć powoli je robić .
Choinki z makaronu i tektury :

W mojej koncepcji są 3 choineczki ( 3 wielkości) w białym kolorze , ustawione na parapecie na białych lampkach 



Z makaronu można też robić ozdoby na choinkę np.


Choinkę też chciałabym ustroić na biało .
  Żródło zdjęć : internet.  

W ten weekend mamy w planach wyjazd na zakupy , żona potrzebuje nowej kurtki na zimę , a no i "czegoś" na zabawę Andrzejkową na którą idziemy 24 listopada , bo kurcze niby szafa pełna ciuchów a gdy trzeba się wystroić to nie ma w co , korzystając z okazji może zakupię już jakieś ozdoby świąteczne , bo widziałam , że w sklepach już takowe się pojawiły .
A teraz lecę przygotować obiad , dziś bez szaleństw zwyczajne spaghetti bolognese , bo szybko i starszyzna też lubi :)
Potem trzeba umyć włosy i umalować pazury , aby jakoś się dziś prezentować .
A i jeszcze pytanko do Was , chcecie aby pojawił się tutaj kiedyś wpis ze zdjęciamy z naszego gniazdka ? Chwalić się nie lubię , ale już na starym blogu były prośby o taki wpis więc dla tego pytam .

Pozdrawiam