Męża nie ma , to tu się wygadam .
Zacznijmy od początku ...
7.15 - otwieram drzwi ( a bym zapomniała na początku szarpię się z ogromną paką gazet którą dostawca ZAWSZE położy pod drzwi co blokuje wejście do sklepu , a całe 3 kroki dalej jest specialna skrzynia na prasę ale to już drobnostka :P ) dostaję w twarz całą masą gorącego powietrza . Automatycznie otwieram drzwi i odpalam wiatrak , efekt marny i już wiem .... to będzie ciężki dzień .
Jest dostawa , płacę , odbieram , wyceniam , wykładam , w między czasie obsługując kilku na prawdę ciężkich klientów . Czuję jak pot dosłownie leci mi po plecach , po twarzy , po mojej wyprostowanej rano grzywie zostało już tylko wspomnienie .
Przyjeżdża kurier z biura rachunkowego , daję mu moją i bratowej umowę o pracę i resztę świstków .
13.00 - zjawia się szefowa , mówię jej kto był , co i jak i dostaję zje** , bo czemu do biura nie oddałam też oryginałów naszych umów ( zawsze myślałam , że oryginał dostaje pracownik , a kopia jest u księgowej / szefowej ale widać się myliłam ) następna zje** bo nie oddałam kurierowi faktur ... ( tu pominiemy fakt , że szefowa miała rano przyjechać przyszykować które faktury i dokumenty można już oddać ) , gdyby były przyszykowane to bym wiedziała/ pamiętała a tak wyleciało mi totalnie .
Na "pożegnanie" zadaję jej 3 pytania , czy a jeśli tak to od kiedy jesteśmy zgłoszone do ubezpieczenia ( bo M. musi iść do księgowej u siebie w pracy i wyrejestrować mnie ze swojego ubezpieczenia ) czy NIP ( jako , że jest to moja pierwsza praca) mam wyrobić sobie sama , czy wniosek w moim imieniu składa księgowa , pytanie ostatnie czy szanowne biuro rachunkowe przefaksowało już do medycyny pracy skierowania na badanie ( wysyłają juz od 2 tygodni ) - na wszystko otrzymałam jedną odpowiedź NIE WIEM ...
Potem była jeszcze zje** za to , że ktoś prawdopodobnie nie wpisał faktury , jutro ma przyjść duplikat i sprawa się wyjaśni , ale lepiej rozdmuchać to dziś .
Ale co zrobić skoro szef ma zawsze rację .
Mówię grzecznie do widzenia i wychodzę , więcej na klatę dziś nie dam rady przyjąć .
Teraz próbuję się zrelaksować , ale kiepsko mi idzie . W głowie jedna myśl - jeszcze tylko jutro !!!
P
Ech, na szefa nic nie poradzisz... Byle przetrwać.
OdpowiedzUsuńNo niestety .
OdpowiedzUsuńCo nas nie zabije to nas wzmocni!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak sobie powtarzam.
OdpowiedzUsuńDużo siły przesyłam :*
OdpowiedzUsuń