O mnie

Jestem żoną i dobrze mi z tym :)

wtorek, 20 listopada 2012

Wieczorne smutasy i rozmyślania

Jest źle , nie tragicznie , bo wiem , że na co dzień ludzie zmagają się z większymi problemami niż moje -nasze , ale nie jest też dobrze . Próbuję sobie wmawiać , że jest ok, że wszystko minie i znów będzie lepiej , ale chyba nie da rady .
Powód ?
Praca. Męża i moja , a w moim przypadku to akurat jej brak .
Nigdy chyba nie pisałam jeszcze tak osobistego posta , i sama się sobie dziwię , że to robię , ale gdzieś muszę to z siebie wyrzucić .
Zacznijmy od początku a właściwie od pracy męża . Zap******* od poniedziałku do piątku , w domu jest gościem , praktycznie to można powiedzieć , że żyje w samochodzie i co z tego ma ?  NIEWDZIĘCZNOŚĆ ...  szef "cyka" się z wypłacaniem pieniążków , wmawia mu , że pracuje mniej niż inni , chociaż robi dokładnie tyle samo kursów co inni pracownicy , i ma wielkie pretensje , że M nie chce chodzić do pracy w soboty , chociaż właściwie to nie ma po co , skoro zdąży zrobić swoją pracę łącznie z naprawami i umyciem samochodu w piątek. Ma najniższe wynagrodzenie z wszystkich i co więcej musi się za każdym razem prosić o wypłatę ... w moim odczuciu to szef chyba próbuje go sprowokować do zwolnienia się z firmy . M stwierdził, że jak tylko trafi mu się jakaś okazja to zmieni robotę , bo szkoda naszych nerwów .
Wtedy do pracy mogła bym iść ja , bo gdyby mąż zaczął pracować na innych warunkach był by częściej w domu i nie mijali byśmy się .
U mnie pojawiła się nadzieja na zdobycie pracy jako pomoc kuchenna w przedszkolu w sąsiedniej wsi , zawsze to coś , no i przede wszystkim nie było by problemu z dojazdem , w lecie rowerem a w zimie mogę liczyc na tatę , ale do tego czasu może zrobiła bym prawo jazdy .W dodatku to praca państwowa a nie  w zakładzie prywatnym , co też przeważa za. Niby same plusy , ale nie będę czarować , gdyby się udało była by to praca załatwiona jak się to mówi "po znajomości" ( mama naszego świadka , przyjaciela mojego M jest dyrektorką tego przedszkola ) . I jakoś nie wiem czemu ale nie mogę się przełamać ... może to dla tego , że byliśmy z bratem wychowywani tak , żeby do wszystkiego dochodzić samemu i liczyć tylko na siebie i swoje umiejętności ?
Z drugiej strony jak tak patrzę na sytuację z pracą w naszym kraju , to dochodzę do wniosku , że bez znajomości się jednak nie da nic załatwić , a jesli już to mało co .
Biję się z myślami , ale chyba w końcu złożę CV i tyle i niech się dzieje co chce.
Już od kilku dni mam stresy, źle śpię , jestem podenerwowana . Chyba z powodu sytuacji w pracy u męża , widzę , że się męczy , że jest mu źle , jest zły i bezradny i to chyba udzieliło się mi .
Powtarzamy sobie co wieczoru , że damy radę choćby nie wiem co , a potem trzeba się zderzyć z rzeczywistością i ciągnąć to dalej , bo rachunki same się nie zapłacą , a życie jest co raz droższe .

I to na tyle , ulga ? Tak .

Z wiadomości innych . Po ponad roku zarzekania się ,że ja nie , nigdy , bo po co  mi itd. założyłam konto na fb :) tak po prostu , nie chciała bym utracić kontaktu ze znajomymi z zagranicy a tak przynajmniej będę na bieząco .
Szykuję ( a właściwie to mam zamiar zacząć szykować ) dla Was wpis z fotkami z naszego gniazdka , Jutro ogarnę chacjendę i porobię jakieś w miarę przyzwoite zdjęcia i do końca tygodnia postaram się taki wpis tu umieścić .

Pozdrawiam
P

11 komentarzy:

  1. kochana miałam kiedyś bardzo podobnie. Mąż (wtedy jeszcze narzeczony)byl ale tak jak by go nie było...
    zarobki nie były złe... pracowal sumiennie i dobrze i co? zwolnił go boo.... bo niby nie bylo pracy tylko dlaczego akurat jego skoro bylo jeszcze wielu zatrudnionych?
    ale to juz przeszłosc teraz pracuje za mniejsze pieniadze ale lubi to co robi:) czasami wraca do domku o 12, czasami o 15 a czasami o 21 ale zawsze jest :) ja niby tez pracuje ale to nie jest praca na pełny etat a chcialabym cos znalezc ...wiem ze bedzie mi ciezko bo zadnego dobrego wykształcenia a do tego jeszcze teraz szkola zaoczna... tak jak mowisz trzeba miec znajomości ... teraz mi sie przypomnialo ze moj wujo zna szefa jednej firmy u nas w miescie moze zapytam czy nie bedzie problemu jak przez jego polecenie pojde z cv:) mam nadzieje ze twoj mąz znajdzie lepsza praca gdzie bedzie go szef szanował:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana jakie wyrzuty sumienie? Złóż CV i tak jak napisałaś ' niech się dzieje co chce'. Taka praca, to zawsze coś :) nie wiem jakie masz wykształcenie, ale zawsze można porobić dodatkowe kursy i studia i próbować być nauczycielem wspomagającym w przedszkolu, a później pełnoprawnym nauczycielem. Pojawiła się szansa pracy to spróbuj swoich sił :) A co do Męża, to doskonale rozumiem jaka jest sytuacja. A i czekam na zdjęcia mieszkanka :) Jeśli chcesz możemy wymienić się linkami do fb :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Skończyłam Technikum kelnerskie( ze specializacją bramańską) , ale to też w sumie z braku laku , bo nie dostałam się do szkoły do której chciałam iść. Kelnerka jak wiadomo to niewdzięczny zawód , cały czas na nogach , świeta i weekendy pracujące , użeranie się z podpitymi typami i to wszystko za grosze . O studiach nie myslę , bo przekonałam się na własnej skórze , że pracodawcy przekładają doświadczenie zawodowe ponad wykształcenie .

      Usuń
    3. fakt- najważniejsze jest doświadczenie :) trzymam za Ciebie kciuki!

      Usuń
  3. http://www.facebook.com/paulina.bugla?ref=tn_tnmn


    a to mój fb

    OdpowiedzUsuń
  4. My kiedyś też mieliśmy podobną sytuację. Mój Mąż (wtedy jeszcze narzeczony) pracował od świtu do nocy, i to u własnej rodziny! Dostawał marne grosze i zero szacunku. I odszedł. Kilka miesięcy bez pracy, płacz, lament, co to będzie. I nagle stało się. Już od roku pracuje w firmie, gdzie jest szanowany, a z samej pracy jest zadowolony. Do domu, choć czasem późno, ale wraca uśmiechnięty Mąż. Pracy jest dużo, ale są dni wolne i z nich czerpiemy radość.
    Ja obecnie jestem L-4, ale jak tylko będę mogła, to będę szukać nowej pracy.
    I nie patrz na znajomości. Może pomogą Ci w zatrudnieniu, czego Ci życzę, ale to Ty swoją pracą będziesz musiała udowodnić, że jesteś odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz ja w Twojej sytuacji bym się nie wahała. I naprawdę tak jak mówią dziewczyny bierz pracę niczym się nie przejmuj! W dzisiejszych czasach naprawdę nie ma co się zastanawiać.
    Mój szwagier jeździ tirem, tylko on ma tak, że dzwoni szef że np za godz ma być w firmie bo wyjeżdża w trasę. Nie raz nie zdąży nawet zabrać jedzenia i nie ma go po 2 nawet czasem 3 tygodnie. Kilka dni przerwy i znów. Ma tego dość, ale dopóki nie odchowają synka na tyle żeby siostra mogła iść do pracy nie ma wyjścia bo nigdzie nie zarobi takiej kasy jak tam (chociaż tyle że płaci bez problemów).Ale jak tylko siostra zacznie pracować on zmienia zawód.
    Ja też nie mam pracy no w moim stanie to nikt mi jej teraz nie da. Na szczęście mąż pracuje, ma dobry zawód i nie musimy martwić się o to, że kiedyś nie będzie miał pracy. Ale mimo wszystko co 2 wypłaty to nie jedna i kiedyś ja będę na Twoim miejscu...

    OdpowiedzUsuń
  6. W sobotę pojadę wydrukować CV do szwagierki :) Spróbujemy szcześcia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, pamiętam jak mąż jeszcze jako narzeczony pracował w firmie niezłego cwaniaka i też mnie szlag trafiał. Teraz w końcu wszystko jest zgodnie z przepisami i dobrze płacą, ale jeśli chodzi o czas poświęcany na pracę to też dużo życia praca Mojemu zabiera. Trzymam kciuki za pozytywne zmiany u Was w tym temacie :)

    OdpowiedzUsuń