O mnie

Jestem żoną i dobrze mi z tym :)

czwartek, 19 czerwca 2014

Godzina 0 - czyli opis mojego porodu :)

Pomimo kolejnej zarwanej nocki , postanowiłam , że w końcu usiądę i napiszę relację z mojego porodu , to niby tylko 2 tygodnie , ale sporo rzeczy zaczyna mi juz gdzieś umykać . Nie przedłużając było to tak ...

Wszystko zaczęło się już tak naprawdę ok 1 czerwca , pisałam Wam tutaj o moich przepowiadających , pytałam czyt to już one itp . teraz już wiem - były :) 5 czerwca poszłam na wizytę do naszego Pana Ginekologa , wszystko było ok , szyjka trzymała mocno , miała dobrą długość , a maleńki leżał już dość nisko , można powiedzieć , że był gotów do wyjścia . Na następną wizytę miałam przyjść 26 czerwca , ale sam doktorek wspomniał " No chyba , że wcześniej zobaczymy się w szpitalu " . Zrobiliśmy GBS , i wynik miałam odebrać we wtorek . Wróciłam do domu , przepowiadające bez zmian , jakie były takie zostały . Tak dotrwałam do 6 czerwca ( piątek ) poczułam straszną ochotę na smażoną rybkę , więc pojechaliśmy z mężem i rodzicami na kolację do pobliskiej smażalni , mąż się śmieje, że była to moja ostatnia wieczerza ;P
7 czerwca ( sobota ) rano poszłam z mamą do fryzjera , podcięłam i zafarbowałam włosy , w domu zrobiłam sobie pazurki w nogach , hennę na brwi i te sprawy ;P Wieczorem pojechaliśmy na grila do kuzynki i tam się zaczęło ... Skurcze miałam średnio co 20-30 minut , nic nikomu nie mówiłam , bo nie chciałam zrobić ogólnej paniki , O 24.00 miałam już dość i zdecydowaliśmy pojechac do domu , na odchodne powiedziałm tylko do towarzystwa " Zobaczycie , że jutro go urodzę ". Całą noc nie zmrużyłam oka , skurcze miałam co 15-20 minut , chodziłam po mieszkaniu , leżeć ani siedzieć nie mogłam ... Rano skurcze miałam już co 10 minut i mąż zadecydował , że jedziemy do szpitala , ja jechałam z nastawieniem , że mnie zbadają zrobią KTG i wypuszczą do domu  ( o ja naiwna ! ) mąż natomiast stwierdził , że z powrotem pojedziemy już we troje ... Dotarliśmy na izbie przyjęć nie brali moich skurczy chyba zbyt serio , bo jakoś specialnie się nie uwijali , dopiero gdy dostałam skurczu , w ciągu 15 minut byłam już przyjęta . Zbadali mnie , okazało się szyjka zerowa ! KTG - lekkie skurcze . Doktor zdecydował , że przyjmą mnie na oddział i zobaczymy co dalej . Chwała Bogu trafiliśmy za wspaniałą położną !!! Podała mi jakiś zastrzyk , i powiedziała, że albo skurcze ustaną , albo się nasilą , oj nasiliły się . Kazali mi przebrać się w koszulę nocną , a położna poszła wymusić na doktorze  zgodę na podanie antybiotyku ( ponieważ nie miałam jeszcze wyniku GBS , przez cały poród co 4 h musiałam dostawać antybiotyk , a poród w wodzie niestety odpadał :(  ) Póżniej słyszałam jak dzwoni na oddział położniczy , że szykuje się poród nie pełny 37 tc , mają przygotowac w razie W inkubator , bo do 18 na świecie pojawi się dzidziuś . Potem już poszło skurcze , skurcze i jeszcze raz skurcze , głównie chodziła, skakałam na piłce , w miarę możliwości między skurczami leżałam i ucinałam sobie drzemki , bo bałam się , że po nieprzespanej nocy nie dam rady młodego wypchnąć . Mąż oczywiście cały czas był ze mną , nie było żadnych innych porodów , więc dostaliśmy największą salę , było cicho spokojnie , czuliśmy się jak VIP-y ;P Ok . 17.30 podali mi kroplówkę , kilka skurczy , parcie , oddechy i o 18 .00 usłyszeliśmy njapiękniejszy dźwięk na świecie - płacz naszego syna ! Płakaliśmy z mężem jak małe dzieci , niesamowite uczucie , nawet teraz na samo wspomnienie , po policzku płynie mi łza :) Małego zważyli zmierzyli dostał 10 pkt , pani ordynator z noworodków przyszła go zobaczyć i okazało się , że nie ma żadnych cech wcześniaczych , oraz , że obejdzie się bez inkubatora . Dostałam małego na piersi , a położna w tym czasie mnie pozszywała ( swoją drogą bardzo ładnie :P ) , bo niestety musieli mnie naciąć :/ Potem 2 h lezeliśmy z małym na porodówce , potem zaprowadzili mnie pod prysznic i na siku , i poszliśmy do sali . Ok, 21.00 mąż pojechał do domu , a małego zabrali , abym mogła się wyspać . I to na tyle tak to wyglądało .

Moje odczucia i przemyślenia ? Urazu nie mam , chociaż na następne dziecko szybko się nie zdecyduję :P Nastawiłam się na mega hardcore , a w sumie nie było aż tak źle , najgorsze było jak położna podczas skurczu rozciągała mi palcami kanał rodny ( wiem , że robiła to po to by uniknąć nacięcia krocza , bo mały inaczej by nie wyszedł , niestety nie udało się ), same skurcze , nacięcie ( bo trafili na końcówkę skurczu) oraz zszywanie , samo parcie i wypychanie małego aż tak złe nie było.


Ps.1 A teraz pytanko , z racji tego , że mały urodzony przed 37 tc , należą mu się za darmo szczepionki przeciw pneumokokom , jak wiecie krąży wokół nich cała masa legend i mitów . Tu pytanie do Was szczepiłyście ? Jak Wasze pociechy to zniosły ? Były jakieś powikłania ?

Ps.2 Ile mleka z piersi powinien wypijać 2 tygodniowy niemawlak ? Na jedno karmienie i łącznie na całą dobę ?Orientuje się ktoś .


P

6 komentarzy:

  1. I ja się wzruszyłam :)
    Na pneumokoki będziemy szczepić. Tak samo chyba weźmiemy meningokoki. A reszta podstawowa na NFZ.
    Co do drugiego pytania to nie pomogę, bo karmiłam z piersi bezpośrednio.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ilosc wypijanego mleka zalezy od wagii ciala niemowlaka. Zapytaj lekarza :)

    We Wloszech na pneuomo szczepia darmowo wszystkie dzieci (fakoltatywnie). Ste pierwsza dawke dostal gdy mial niecaly miesiac korygowany i wazyl nieco ponad 3kg. Rownoczesnie mial szczepienie 6w1. Jedynym powiklaniem byl niewielki stan podgoraczkowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, ale miałaś lekki poród! Można pozazdrościć :)

    Wydaje mi się, że jednym z kryterium otrzymania bezpłatnej szczepionki na pneumo to przedwczesny poród - czyli waga Maluszka nie przekracza 2500g.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas już poinformowała położna na pierwszej wizycie w domu , że się mu należą - to wiemy :) Pytanie czy szczepić czy nie - ilu ludzi tyle opinii .

      Usuń
  4. Ja szczepiłam na pneumokoki menigokoki i Rotawirus,Moja siostra pracuje na Oiomie w szpitalu dziecięcym szkoda jej jak widzi dużo dzieci nie szczepionych co chorują na ciężkie choroby i umierają.Więc ja szczepie choć sama byłam szczepiona choć nie na takie ale byłam.
    Pozdrawiam i życzę spokojnego macierzyństwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko zależy od tego co ile je i ile jest w stanie zjeśc od razu. Mi w szpitalu mówili tak, do 6 dnia po tyle mililitrów ile ma dni, potem w zależności od dziecka po 60 albo po 90. Przewaznie niby około 80 zjadają. Moją zaczęłam karmić jak miała 6 tygodni, dawałam jej po 90 ml na początek,aż doszliśmy do 150 i na tym stanęło :)

    http://zapisane-wspomnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń